33.

33. Tak, tyle mam lat. Będąc nastolatką myślałam, że gdy z przodu zamiast 2 pojawia się cyfra 3 ludzie zamieniają się w starców, a wszystko co najlepsze człowiek już dawno ma za sobą. Spodziewałam się, że wejście w „nowe dziesięciolecie” będzie dla mnie traumatycznym przeżyciem. Nic takiego nie miało miejsca. Mało tego, dziś za nic nie oddałabym moich 33 lat. Mam piękne wspomnienia z dzieciństwa, szkolnych i studenckich czasów, ale każdego dnia otwierają się przede mną nowe szanse i możliwości – takie, o jakich jeszcze kilka lat temu mogłam jedynie pomarzyć. Jeśli chcecie znać moje zdanie – życie zaczyna się po trzydziestce 😉

Każdy wiek ma swoje prawa i swoją specyfikę. Jest czas beztroskiego dzieciństwa, czas pierwszych miłości i pierwszych, poważnych decyzji, jest czas życiowych wyborów, czas sukcesów i porażek, czas emocjonalnych zawirowań i wewnętrznego spokoju, czas wstydu i czas odwagi.

Dość długo myślałam o sobie, że jestem przeciętna, zwyczajna to bólu, a przez to niezauważalna i niepotrzebna. Miałam mnóstwo kompleksów z powodu swojego wyglądu i nieciekawego, jak mi się wydawało, życia. Miałam marzenia, ale sama myśl, że mogłyby się spełnić, wywoływała we mnie lęk. Czas mijał, a ja czułam się jakbym utknęła w miejscu. Niskie poczucie własnej wartości skutkowało przekonaniem, że nie zasługuję na nic więcej, na nic lepszego.

Co się zmieniło w moim życiu po trzydziestce? To widzę dopiero z perspektywy trzech kolejnych lat. Przede wszystkim odważyłam się podjąć próbę ułożenia swojego życia tak, jak chcę tego ja sama, a nie jak oczekują tego ode mnie rodzina i znajomi. Nie wpisuję się w schemat – gdy moje koleżanki wychodziły za mąż i rodziły dzieci lub wspinały się po szczeblach korporacyjnej kariery, ja wciąż szukałam swojej drogi, próbując uporać się z własnymi emocjami.

Na szczęście spotkałam ludzi, którzy pokazali mi, że każdy – a więc i ja – jest wyjątkowy. Każdy ma jakieś zdolności, predyspozycje i swoje miejsce na ziemi. Rzecz w tym, by nie czekać bezczynnie na cudowne olśnienie, ale postarać się znaleźć własny sposób na życie, odważyć się błądzić i doświadczać porażek, by w końcu odkryć co tak naprawdę sprawia, że jesteśmy szczęśliwi.

Gdy ludzie pytają mnie, czy nie czuję się staro, patrzę na nich w zdumieniu. Staro? Przecież dopiero co zaczęłam oddychać pełną piersią i spełniać własne marzenia… Nie, wciąż nie jest idealnie. Każdego dnia zmagam się z ograniczeniami, które tkwią w mojej głowie. Każdego dnia przesuwam granicę, za którą czai się lęk, wstyd i ból. Każdego dnia staram się zrobić jeden, maleńki krok, by każdego wieczoru móc choć przez chwilę poczuć się szczęśliwa…

Ten post ilustrują zdjęcia z sesji fotograficznej, o której marzyłam od dawna, ale nie miałam odwagi, by ją zrealizować. Dlaczego się zdecydowałam? Bo to kolejny krok na drodze do pokonania własnych lęków i ograniczeń. Dałam radę, choć uczestnicy przedsięwzięcia wiedzą, że były chwile gdy nie było łatwo. Tak czy inaczej – jestem z siebie dumna!

Fotograf: Andrzej Petelski

Makijaż i fryzura: Iwona Kuźmicz

Miejsce: Hary Pub w Białymstoku (ul. Warszawska 29)

Join the discussion

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *