chwila, która zmieniła wszystko

Nie wierzyła w „gromy z jasnego nieba”, „momenty zwrotne”, „nagłe oświecenia”. Słuchała opowieści o tym, jak w ciągu jednej nocy ktoś osiwiał, jak w jednej chwili komuś zawalił się świat i zmieniły się priorytety. „Takie rzeczy to tylko w filmach” – myślała. A później przyszła chwila, która zmieniła wszystko…

Był środek zimy – szary, ponury, mroczny dzień. Jakby ktoś przewidział, że tego właśnie dnia, wyjątkowo nie wypada wyskakiwać z radosnym słońcem, jakby wiedział, że nie będzie powodów do śmiechu.

Kolorowe ściany nie pasowały do tego miejsca, światło jarzeniówek zderzało się z ludzkim strachem, niepokojem, rezygnacją, odbijało się od łapczywie chwytanych drobinek radości, ukrywanych pod szlafrokami okruchów nadziei. Blade uśmiechy, podkrążone ze zmęczenia oczy i milcząca kolejka na korytarzu.

– Pani Jowita – miękkim, a jednocześnie pewnym głosem zawołała blondynka w białym fartuszku.

Gabinet był niewielki, meble stare i odrapane, tylko komputer przypominał, że to XXI wiek. Wiek nowych technologii, nowoczesnych systemów kształcenia, luźnych związków międzyludzkich i chorób, na które nie ma lekarstw.

Od razu czuła, że coś jest nie tak – jedna wymiana spojrzeń pomiędzy starszym panem ze stetoskopem na szyi a blondynką wystarczyła, by domyśliła się prawdy. Nie pamiętała dalszego ciągu. Nie było go. Nie rejestrowała słów, gestów, znaczeń ani sensów. Otępiała wyszła na korytarz. Nałożyła grubą szarą czapkę, owinęła się limonkowym szalikiem, wciągnęła na dłonie skórzane rękawiczki – jakby to mogło w czymś pomóc, jakby mogło ją ochronić przed niepewnością.

W domu wypiła gorącą herbatę z miodem i sokiem z malin – dokładnie taką, jaką lubiła najbardziej. Pierwszy raz czuła jej smak tak wyraźnie…

Trzymając w dłoniach kubek zrozumiała, że nie ma już czasu na czekanie, na rozważanie wszystkich „za” i „przeciw”, nie ma czasu na dumę i odkładanie marzeń na wieczne nigdy. Zrozumiała, że „wczoraj” minęło, a „jutra” może nie być – miała tylko „dzisiaj”, tylko „teraz”. W jednej chwili zmieniło się wszystko.

Nie usiadła z założonymi rękami, nie rozpłakała się, nie załamała. Wiedziała już czego tak naprawdę chce, co jest dla niej ważne. Sięgnęła po telefon i wybrała niewybierany od lat numer. Usłyszała głos człowieka, którego kochała…

Foto: unsplash.com

3 comments

  • To jest tak piękne…wzruszyłam się!
    Dziękuję…

  • To tylko zycie…a czym ono jest?Drogą,ktora prowadzi do niczego,zawsze konczy sie bolem,cierpieniem naszym i naszych bliskich.Zycie to droga przez ciernie i zawsze ma krwawy koniec.

Join the discussion

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *