electrum ekiden 2017 – radość pomagania

W tym roku, już po raz drugi, miałam zaszczyt i olbrzymią przyjemność wystartować w sztafecie maratońskiej Electrum Ekiden. Była walka z własnymi słabościami, satysfakcja z niesienia pomocy drugiemu człowiekowi i świetna zabawa.

Jeśli komuś się wydaje, że z kolegami z pracy można tylko eee… pracować, to jest w błędzie. Można także stworzyć z nimi drużynę, która pokona maratoński dystans w szczytnym celu, znakomicie się przy tym bawiąc.

Już po raz drugi koleżanka Aga zmobilizowała nas do wysiłku na rzecz dzieci, będących podopiecznymi Fundacji „Pomóż Im”. Sześć osób, biegnących na trzech różnych dystansach, przekazujących sobie kolejno pałeczkę – oto zasady tego niezwykłego biegu.

W zeszłym roku startowałam jako ostatnia, w tym – byłam pierwszym ogniwem naszej sztafety, miałam też do pokonania większy dystans – zamiast 5 km, musiałam przebiec 7 km 195 m, można więc powiedzieć, że poprzeczkę postawiłam sobie nieco wyżej. Skłamałabym twierdząc, że wcale się nie przygotowywałam – całe trzy razy trenowałam z kolegą maratończykiem. Czy zależało mi na dobrym wyniku? Cóż… może jestem mało ambitna, ale wcale. Najważniejsze było to, by cała drużyna ukończyła bieg – najpiękniejszy moment to ten, gdy wszyscy razem, ramię w ramię, wbiegamy na metę.

Choć to mój drugi bieg, uczucia towarzyszące uczestnictwu w sztafecie Electrum Ekiden, były dokładnie takie same jak przed rokiem – niesamowita radość, poczucie wspólnoty i duma z tego, że zdołaliśmy pokonać swoje słabości. To była piękna przygoda. Weekendowi Biegacze, mam nadzieję, że za rok znów staniemy na bieżni białostockiego stadionu lekkoatletycznego. Dziękuję Wam za piękne wspomnienia.

Electrum Ekiden 2017

fot. Tomasz Czaban i Agnieszka Korzeniecka-Czaban

 

Join the discussion

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *