grudniowe listy

Nie jestem piękna, bogata ani sławna, nie posiadam umysłu geniusza, a i z poczuciem humoru też raczej u mnie słabo. Mam jednak coś, czego nie oddałabym za żadne skarby świata – cudownych ludzi wokół.

Los bywa przewrotny. W jednej chwili potrafi wywrócić do góry nogami całe nasze życie, zniweczyć plany, pozbawić marzeń i nadziei. Choć taka lekcja pokory bywa zazwyczaj bolesna, daje nam też niepowtarzalną okazję, by przekonać się jakich ludzi mamy obok siebie.

Ten, kto choć raz upadł, wie jak trudno jest się podnieść. Gdy po porażce rozglądamy się wokół, dostrzegamy, że grono znajomych gwałtownie się skurczyło. Dopiero wówczas widać kto jest przy nas niezależnie od okoliczności, kto rzeczywiście słucha, wspiera, troszczy się o nas, kto jest gotów wyciągnąć pomocną dłoń bezinteresownie.

Paradoks polega na tym, że na co dzień często nie dostrzegamy życzliwości i ciepła, jakim obdarowują nas inni. Często dopiero fizyczna nieobecność drugiego człowieka sprawia, że zaczynamy doceniać fakt, iż BYŁ.

Kilka lat temu moje życie się zmieniło. Świat, który budowałam przez lata, runął. Zostałam sama na zgliszczach moich marzeń (ależ poetycko zabrzmiało). Na szczęście znaleźli się tacy, którzy mi pomogli. Nie było ich wielu, ale ci, którzy trwali przy mnie dzielnie, dali mi siłę do walki o siebie samą. Wtedy dopiero pojęłam znaczenie słowa „wdzięczność”. Zrozumiałam, jaką jestem szczęściarą . W ciągu kilku miesięcy przebudowałam swój system wartości. To, co jeszcze niedawno urastało do rangi problemu, zaczęłam postrzegać jako błahostki. To, do czego nie przywiązywałam wagi, nabrało znaczenia, a w mojej głowie pojawił się pomysł Grudniowych Listów.

Pierwsze Grudniowe Listy wysłałam w 2012 roku. Dla mnie – najtrudniejszym roku. Okres świąteczno-noworoczny skłania do refleksji i podsumowań, zrobiłam więc rachunek sumienia i postanowiłam podziękować tym osobom, które w mijającym roku w szczególny sposób były obecne w moim życiu. Wyciągnęłam z szafki starą papeterię i napisałam listy. Dwa.

To było cudowne doświadczenie – móc okazać bliskim wdzięczność za to, że SĄ i zyskać pewność, że wiedzą jak ważni są dla mnie. Niewiele rzeczy ma taką moc jak okazywanie wdzięczności. To, co się dzieje później przypomina efekt kuli śnieżnej – ci, którym tę wdzięczność okazujemy, dobrą energię wysyłają dalej w świat.

W tym roku wyślę Grudniowe Listy już po raz czwarty. Wiem, że niektórych nimi zaskoczę, innych wzruszę, Grudniowe Listy mają bowiem magiczną moc – wzbudzają w adresatach emocje. Najpiękniejsze jest jednak to, że każdego roku, lista ludzi, którym mam za co dziękować, jest dłuższa.

foto: okiemwariata/justyna_sawczuk

Join the discussion

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *