Ci z Was, którzy śledzą tego bloga lub mnie znają, doskonale wiedzą, że kocham czytać książki. Część z Was wie, że nie mam pojęcia o modzie, dlatego jedynym podejściem, do tego tematu, jakie mogę zaprezentować to: „dystans i zabawa”. W cyklu #modneczytanie postanowiłam połączyć obie te rzeczy: miłość do książek i zabawę modą. W każdej odsłonie zobaczycie strój, dla którego inspiracją była konkretna lektura. Bo czytanie jest przecież w modzie 🙂
Inspiracją dla dzisiejszej, pierwszej odsłony cyklu #modneczytanie jest poradnik „Napoleona Hilla plan pozytywnego działania” – zbiór porad na każdy dzień roku. To jedna z najbardziej pozytywnych lektur, jakie kiedykolwiek czytałam, przy okazji skłaniająca do refleksji i prowokująca do wprowadzenia zmian w życiu.
Zdecydowałam się na totalny luz – dosłownie i w przenośni. Spodnie boyfriendy połączyłam z oversizeowym t-shirtem z napisem „szczęśliwa” i moimi starymi, zdezelowanymi, ukochanymi, czerwonymi trampkami, w których… cóż… niejedną, bywało, że wyboistą, drogę przeszłam. Do tego sprawdzony dodatek w postaci cienkiej parki, na wypadek, gdyby w majowe wieczory miało powiać chłodem i kolorowy plecaczek, przywieziony z wyprawy na Maderę. Zwłaszcza ten ostatni element stanowi dla mnie symbol pozytywnych zmian, jakie dokonały się w ciągu ostatnich lat w moim życiu, a przy okazji przywołuje dobre wspomnienia. Co do biżuterii – bez szaleństw. Srebrny pierścionek, który lata temu dostałam od mamy i delikatne kolczyki, by nic nie przeszkadzało w wędrówce po szczęście.
spodnie, trampki, parka, biżuteria – wygrzebane z czeluści szafy własnej
t-shirt – Mango (wczesnowiosenny nabytek)
plecak – sklep z pamiątkami w São Vicente (Madera, Portugalia)
Recenzję książki „Napoleona Hilla plan pozytywnego działania” możecie przeczytać klikając TUTAJ.
Posty o podobnej tematyce:
- elementy garderoby, bez których nie wyobrażam sobie mojej szafy (cz.1)
- czasami mniej znaczy więcej
- za leniwa na bycie modną