Nie wiem jak Wy, ale ja czuję już wiosnę. Może jeszcze nie w powietrzu, może dopiero podskórnie, może tylko w mojej głowie… A skoro wiosna, to i wiosenne porządki. Te tegoroczne dość szczególne, bo dotyczące sfery emocjonalnej i przeanalizowania na nowo kierunku, w którym zmierzam. Oprócz tego, pojawiła się oczywiście kwestia materialnych rupieci, potrzeba zamknięcia spraw niezamkniętych itp. Zaczęłam od próby uporządkowania mojego fotograficznego archiwum i natknęłam się na zdjęcia sprzed lat. Odżyła tęsknota…
Jestem szczęściarą. Mam piękne wspomnienia z czasów dzieciństwa i okresu, gdy byłam nastolatką. Z lat studiów – również. Kiedy przypomnę sobie lato, które najczęściej spędzałam u babci na wsi, na mojej twarzy natychmiast pojawia się uśmiech. Swoboda, beztroska, błogie lenistwo, a wszystko w pięknych okolicznościach przyrody i w towarzystwie wspaniałych ludzi… Żałuję, że tak rzadko robiliśmy wtedy zdjęcia. Dopiero po latach umiem docenić wartość tamtych kadrów. Z żalem oglądam świat, którego już nie ma. Podobnie, jak nie ma już niektórych z nas…
Zostawiam Was z moim słodko-gorzkim wspomnieniem…
(wybaczcie zdjęciowy nieprofesjonalizm)