nauka wdzięczności

Mam wrażenie, że nie ja jedna wyczekuję końca 2020 roku – roku, który zapisze się w historii świata, jako rok plagi znanej pod nazwą koronawirus, rok wyjątkowo wielu pożegnań, rok w którym ludzkość zmuszona była uznać swoją niemoc… Psioczyłam na ten rok przez ostatnie miesiące, ale kiedy usiadłam, by go podsumować, musiałam przyznać, że choć pandemia odebrała nam wiele, pozwoliła także bardziej docenić to, co mamy. Mam za co być wdzięczna. I jestem – z każdym dniem bardziej.

Ten rok był przerażający. Koronawirus, świat u progu ekologicznej zagłady, zapowiedź ekonomicznego kryzysu, niepokoje społeczne. Rzeczywistość zmieniająca się z dnia na dzień, niepewność jutra, lęk o bliskich… Skłamałabym twierdząc, że to wszystko nie miało wpływu na to, jak funkcjonowałam przez ostatnie miesiące. Wręcz przeciwnie, miało wpływ na każdą dziedzinę mojego życia. Nastąpiło ograniczenie kontaktów z bliskimi, zmieniła się forma pracy, rozważniej podejmuję zakupowe decyzje i inaczej myślę o przyszłości…

Większy nacisk kładę na „być”, znacznie mniejszy na „mieć”. Rok 2020 uświadomił mi czego tak naprawdę potrzebuję, czego pragnę i za czym tęsknię. Okazało się, że zdrowie bliskich jest priorytetem, bo najtrudniejsza do zniesienia jest niemoc, poczucie bezsilności i to trwanie w napięciu, gdy pozostaje jedynie oczekiwanie.

Doceniłam wagę spotkań z rodziną, przyjaciółmi i kolegami z pracy – dopiero, gdy tego zabrakło, zrozumiałam jak ważny jest bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem, że to podstawa budowania relacji, tworzenia więzi.

Przebywając więcej w domu, zobaczyłam ilu rzeczy tak naprawdę potrzebuję i że wciąż zdarza mi się cierpieć na nadmiar, choć wydawało mi się, że kwestię konsumpcjonizmu mam już jako tako opanowaną. Rozważniej kupowałam – starałam się wybierać polskie marki, wolałam jedną rzecz, dobrej jakości niż trzy „byle jakie” w tej samej cenie, w część produktów spożywczych zaczęłam zaopatrywać się w małych, lokalnych sklepikach, o których wiem tyle, że ich właściciele tworzyli te miejsca z pasją, wkładając w to serce.

Z rzeczy zakazanych najbardziej zabrakło mi swobody podróżowania, możliwości odwiedzania innych miejsc oraz kontaktu z naturą. Co prawda uciekaliśmy „za miasto”, gdy tylko była taka możliwość, ale w ostatecznym rozrachunku i tak wypadało to dużo rzadziej niż kiedy wyjeżdżaliśmy na kilka dni pozwiedzać.

Zamknięcie w czterech ścianach dla wielu związków było próbą, z której nie wszyscy wyszli zwycięsko. Nagle okazywało się, że ludzie nie umieją już być ze sobą, nie mają o czym rozmawiać, że po latach – zdawałoby się spędzonych wspólnie – nic już ich tak naprawdę nie łączy. Ja przekonałam się, że mam obok siebie moją drugą połowę. Nie, nie zawsze było kolorowo, czasami doprowadzaliśmy się nawzajem do szału, ale najważniejsze, że na koniec dnia zawsze umieliśmy ze sobą rozmawiać, rozwiązywać wspólnie konflikty i razem mierzyć się z problemami. Wiedzieliśmy, że mając siebie, możemy więcej i że obecność tej drugiej osoby daje nam szczęście.

2020 rok sprawił, że odważyłam się zrealizować pomysł, który od dawna „chodził mi po głowie”, do którego już kiedyś „się przymierzyłam”, ale okazało się, że nie starczyło mi wówczas sił i determinacji, by go wprowadzić w życie. Mowa o kanale Okiem Wariatki na YouTubie. Kocham pisać, ale blog przestał mi wystarczać, chciałam spróbować czegoś nowego. Bałam się jednak bycia ocenianą przez pryzmat serwowania lekkich, modowych treści. Rzecz w tym, że właśnie takiej odskoczni potrzebowałam, robienia czegoś zupełnie innego niż to, czym zajmuję się zawodowo. Sprawia mi to mnóstwo frajdy, dlatego cieszę się, że odważyłam się na ten krok.

Naprawdę chcę, żeby ten rok już się skończył, by ten nadchodzący był lepszy, by zwrócił nam normalność, a jednocześnie dziękuję za tę lekcję wdzięczności, którą otrzymaliśmy. Zdrowie, dach nad głową, praca, bliskość ważnych dla nas ludzi… – jakże często uważamy, że nam się to po prostu należy, że to coś naturalnego i oczywistego. Rok 2020 pokazał, że nic nie jest oczywiste, że możemy stracić wszystko. Każdy kolejny dzień i każda z tych „oczywistych” składowych naszego życia to powód do wdzięczności. Dbajmy o to, co mamy.

 Photo by Sasha Freemind on Unsplash

Join the discussion

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *