Człowiek po traumatycznych przeżyciach lub niepowodzeniach „lubi” oddzielić przeszłość grubą kreską. „Lubi” spalić kilka mostów, zerwać kilka kontaktów, zmienić miejsce zamieszkania, pracę, wybrać się w daleką podróż lub po prostu powiedzieć: „Zaczynam nowe życie” – zrobić cokolwiek, by przekonać samego siebie, że to jeszcze nie koniec, że los daje mu właśnie kolejną szansę. Przychodzi jednak moment, gdy zmęczenie, wywołane kolejnymi porażkami jest tak wielkie, że zrobienie następnego kroku wydaje się niemożliwe. No bo ile razy można zaczynać od nowa?
Media społecznościowe, kolorowe magazyny, portale internetowe karmią nas filozofią sukcesu. To filozofia, z której sama czerpię garściami – szukam motywacji w ludziach i treściach, które mnie otaczają. Warto jednak pamiętać, że ten wykreowany świat, to w znacznej mierze fikcja.
Choć wierzę, że w każdym człowieku drzemie potencjał i siła, pozwalająca mu podnieść się po upadku, codziennie widzę ludzi, którzy nie potrafią już tej siły w sobie dostrzec. To alkoholik, który prosi przechodniów o kupno czegoś do jedzenia, krążąc wokół sklepu spożywczego, to kobieta, która od lat żebrze, pukając do kolejnych drzwi i opowiadając jak straciła w pożarze bliskich i majątek, to dziewczyny chore na anoreksję, które nie trafiły na czas do ośrodka psychoterapii, to tysiące ludzi chorych na depresję, którzy nie mają po co wstać z łóżka. To niedoszłe matki, które poroniły, żołnierze borykający się z zespołem stresu pourazowego, małżonkowie po rozwodach, szykanowani uczniowie, ofiary przemocy domowej, chorzy na raka…
Ta lista nie ma końca, a oni nie mają nadziei. Nie obchodzą świąt, urodzin ani rocznic, bo każdy kolejny dzień to dla nich jedna wielka niewiadoma. Nie mają dokąd wracać, nikt ich nie słucha, nie pociesza, nie przytula. Samotni, porzuceni, zagubieni, niemający celu, na marginesie społecznego życia, odrzuceni przez ogół, wytykani palcami, traktowani jak pasożyty, jednostki nieprzystosowane, jak obciążenie…
Pytaliście ich ile razy zaczynali „od nowa”? Pani Krysia po raz trzeci, bo znów ma nawrót choroby. Arek trafił do ośrodka leczenia uzależnień po raz drugi. Kaziu ze Stachem nie pamiętają ile razy próbowali rzucić picie – nie wychodzi im, trzymają się chłopaki razem, bo tak łatwiej na ulicy. Ewa poroniła cztery razy – nigdy się nie otrząsnęła, wciąż przyjmuje leki. Tomek nie potrafi zapomnieć oczu dziecka w afgańskiej wsi, do której wkroczył jego oddział – mieli pokojowe zamiary, ale sytuacja wymknęła się spod kontroli, próbował się podnieść wielokrotnie – dla żony, dla synka… Nie udało się.
Niemal każdy z nas nosi w sobie jakąś traumę, jakiś strach. Nie każdy potrafi odciąć się od przeszłości, bo rany, które nam zadano wciąż krwawią, a to, czego doświadczyliśmy wciąż determinuje nasze obecne wybory. Walczymy, pokonując swój lęk, ryzykujemy ufając, choć zawiodło nas tylu ludzi… I kiedy już wydaje nam się, że osiągnęliśmy równowagę, „wychodzimy na prostą”, niespodziewanie przychodzi cios, który przygniata do ziemi. Cios, odbierający siły, zatrzymujący oddech, cios, po którym nie potrafimy i nie chcemy się podnieść.
Przychodzi moment, gdy człowiek nie chce kolejnych szans, nie łudzi się, że jutro przyniesie zmianę, marzy jedynie o spokoju i poczuciu bezpieczeństwa. Nie każmy tym poranionym „wziąć się w garść i zacząć od nowa”. Nie oceniajmy biernych postaw, nie komentujmy, nie wytykajmy palcami. Człowiek odarty z godności, ze zdeptanym poczuciem własnej wartości nie jest w stanie działać…
Jedyne, co możemy zrobić, to BYĆ. Uszanować ich ból i sprawić, by ich życie stało się odrobinę lepsze przez nasze małe gesty. Czasami to kupienie bułki bezdomnemu, zrobienie zakupów sąsiadce przeżywającej żałobę, pomoc w zorganizowaniu zbiórki ciepłej odzieży, datek wrzucony do puszki organizacji charytatywnej, zabawa z chorymi dziećmi w szpitalu, filiżanka herbaty wypita w milczeniu z chorą babcią, telefon do siostry, który przypomni jej, że nie jest sama…
Może się wydawać, że to niewiele, ale suma małych gestów potrafi zdziałać cuda. Może dzięki temu, pewnego dnia, Arek, Tomek, Ewa czy Justyna znów zechcą zacząć od nowa…