poranki jesienne (2012)

***

Trudność jesiennych poranków polega na tym, że są szare. Nie chce się wstawać, żadna intensywność koloru nie wabi. Tymczasem większość ludzi to wzrokowcy, potrzebujący silnego sygnału, bodźca napędzającego do działania.

Ci z depresją nie mają takiego problemu. Każdy poranek jest szary, niezależnie od ilości i nasycenia barw wokół. Każdego dnia wstanie z łóżka jest nie lada wyczynem, ale zawsze można świętować fakt, że człowiek zmusił się do ugotowania obiadu, posprzątania mieszkania, wyjścia po zakupy.

W depresji pozytywne błahostki zawsze zaskakują. To, co dla innych jest oczywistością, dla „wiecznych smutasów” może być przyczyną euforii.

Poza tym w stanie permanentnej melancholii wartość pieniądza leci na łeb na szyję – brak środków do życia przestaje stanowić argument przemawiający za pójściem do pracy. Bo nie ma już o co walczyć, my – natury depresyjne wcale tego życia nie chcemy. Nam się marzy, żeby zniknęło jutro, żeby już nikt od nas niczego nie oczekiwał, nie wymagał, nie chciał.

Śni nam się nieistnienie, ale brakuje sił żeby się unicestwić. Więc trwamy w zawieszeniu pomiędzy bytem a niebytem, targani wiatrem nastrojów, odarci z chcenia i niechcenia. Puści jak wielkanocne wydmuszki.

Foto: unsplash.com

Join the discussion

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *