potrzeba równowagi (wideo)

Poprzedni rok zmęczył mnie fizycznie i psychicznie, dlatego w tym postanowiłam nieco zwolnić, odpuścić niektóre sprawy i pozwolić, by toczyły się własnym tempem. Od czego zaczęłam? Od sporządzenia planów na najbliższe miesiące. Planów tak ambitnych, że od samego patrzenia na te notatki czuję się wykończona i całkowicie zdemotywowana.

Plany to dobra rzecz – pokazują nam, w jakim kierunku mamy zmierzać. Zwłaszcza te, w których istotną rolę odgrywa pasja, te budowane w oparciu o to, co kochamy. A jednak, kilka dni po Nowym Roku, pojawiła się w mojej głowie myśl, że coś tu jest nie tak – niepotrzebnie „się nakręcam”, narzucam sobie jakieś szalone tempo. Co gorsza, „odezwała się” moja wrodzona niecierpliwość, więc wszystkie spisane zamierzenia próbowałam zacząć realizować równocześnie, a stąd już prosta droga do porażki i rozczarowania.

Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie udźwignąć rozmiarów własnej ambicji, poczułam się sfrustrowana. Na szczęście, kilka dni urlopu wystarczyło, by przemyśleć sytuację i wyciągnąć wnioski. Kluczem okazała się równowaga.

Mądre gospodarowanie własnym czasem i energią to niełatwa sztuka. Zazwyczaj robimy zbyt wiele w tym samym czasie. Współczesny świat oczekuje od nas sprawnego łączenia różnych ról i wielozadaniowości. Tyle, że to najczęściej doprowadza w końcu do przemęczenia, wypalenia zawodowego, ogólnego zniechęcenia i obniżenia nastroju, a w skrajnych wypadkach może prowadzić do nerwicy czy depresji, nie mówiąc o tym, że osłabienie organizmu to najlepszy sposób na złapanie jakiegoś choróbska.

Paradoks polega na tym, że im bardziej jesteśmy eksploatowani, tym bardziej potrzebujemy regeneracji. I tu wkracza na scenę wspomniana równowaga.

Nikt, prócz nas samych, tak naprawdę nie wie jak bardzo czujemy się zmęczeni, co nas stresuje i co relaksuje, ile snu potrzebujemy i w jakich godzinach jesteśmy najbardziej produktywni. Jeśli sami nie zadbamy o osławiony work/life balance, nikt nie zrobi tego za nas. Jeśli sami nie zaznaczymy granicy, inni jej nie dostrzegą.

Bogatsza o nowe przemyślenia i spacer w zimowej, leśnej scenerii, spojrzałam „świeżym okiem” na tegoroczną listę zadań. Wybrałam najważniejsze punkty, rozłożyłam w czasie ich realizację, dając sobie przestrzeń na odpoczynek.

Rok 2020 nauczył mnie, że wyścig szczurów na dłuższa metę jest nieopłacalny, a poświęconego nań czasu, zdrowia i energii nikt nam nie zwróci.

Fot. Andy X, realizacja wideo – Andy X

 

 

Join the discussion

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *