Nigdy jakoś szczególnie nie obchodziłam Dnia Kobiet. Prawdę powiedziawszy, zazwyczaj przypominałam sobie, że coś takiego w ogóle istnieje, dopiero gdy Panowie zaskoczyli mnie jakimś kwiatkiem, życzeniami czy innym, miłym gestem. Od pewnego czasu, nawet nie bardzo wypada świętować 8 marca, bo to niby wstydliwa pozostałość po minionym systemie, relikt, „komunistyczny ślad”. Wiecie co? Mam gdzieś tę pseudopolityczną gadkę – dla mnie to dzień, w którym mój papa, obdarowuje mnie słodkościami. I mam zamiar świętować jak najdłużej.
