Czasami zastanawiam się ile Jej jest w Tobie. Czy Twoje dłonie pamiętają jeszcze Jej kształt, język – smak, nos – zapach, uszy – dźwięk śmiechu, oczy – rysy twarzy… Zastanawiam się czy poza bólem zostawiła jakieś inne, ciepłe wspomnienia…
Mówisz o niej chłodno albo nie mówisz wcale, w milczeniu obserwujesz Jej kolejne ruchy – dokładne, precyzyjne, dopracowane. Już dawno przestałam próbować dociec – przypadek to czy wyrachowanie?
Mierzi mnie Twoja pozorna obojętność, Twój brak reakcji, Twoja niemoc. Czuję jak żółć skrada się przełykiem, gdy widzę Twe nieme przyzwolenie na bycie marionetką.
I zastanawiam się czym jestem? Schronieniem? Ucieczką? Wyjściem awaryjnym?
Zastanawiam się ile Jej jest w Tobie…
I dlaczego, gdy na Ciebie patrzę, widzę Wasze spojrzenia z tamtego zdjęcia…