Moje życie w ciągu ostatniego roku uległo całkowitej zmianie. Sporo było przy tym stresu, nic więc dziwnego, że uczucie ciągłego zmęczenia towarzyszyło mi od dłuższego czasu. Nie pomagały, działające do tej pory „odstresowywacze”, takie jak aktywność fizyczna, masaże czy długa, gorąca kąpiel i lektura dobrej książki. Nadeszła pora, by sięgnąć po metody radykalne – weekendowe podróże i… internetowy detoks.
Nie potrafię odpoczywać w mieście. Nawet jeśli mam teoretycznie wolny weekend, w rzeczywistości jest on wypełniony mailami, telefonami, SMS-ami i powiadomieniami z wszelkich możliwych aplikacji internetowych. Choć teoretycznie nie zajmuję się sprawami zawodowymi, mój umysł ciągle pozostaje w trybie „standby”, a myśli o zadaniach, czekających mnie w poniedziałek w pracy, uparcie krążą nad głową.
Dość długo nie potrafiłam się z tym uporać, aż odkryłam dobroczynne działanie weekendowych wyjazdów. Nie muszą być to od razu podróże na drugi koniec Polski, wystarczy odwiedzić rodzinę na wsi lub zaszyć na działce, ale od czasu do czasu warto też wybrać się gdzieś dalej. Warunek jest jeden – wyłączyć powiadomienia w telefonie!
Taaaak, nie sądziłam że może to mieć aż takie znaczenie. Wyjazd do Krynicy Morskiej był dla mnie pod tym względem swego rodzaju testem – żadnych maili, wiadomości z komunikatorów internetowych, niczego, co nie mogłoby poczekać do poniedziałku. Tylko szum morza, piasek pod stopami, magiczna gra świateł o zachodzie słońca, przestrzeń i ukochany człowiek u boku… Nie trzeba nic więcej, by umysł nareszcie poczuł, że jest „na urlopie”.
Z Internetu korzystam naprawdę często, dlatego sądziłam, że takie całkowite odcięcie się na kilka dni będzie stanowiło dla mnie wyzwanie, zwłaszcza, że prowadzę bloga i staram się regularnie nań zaglądać, by móc odpowiedzieć na komentarze oraz prywatne wiadomości. Okazało się, że nawet nie zauważyłam braku sieci. Wręcz przeciwnie, szybko doceniłam ciszę i spokój, a nawet spostrzegłam, że nie musząc stale kontrolować wyświetlacza smartfona, skupiam swoją uwagę na otoczeniu, dostrzegam więcej szczegółów, chłonę wszystkimi zmysłami.
Z przerażeniem odkryłam jak wiele pięknych momentów umyka mi, gdy mam wzrok utkwiony w telefon. Co gorsza, to co teoretycznie wydaje się być rozrywką – oglądanie filmów, przeglądanie instagrama, czytanie artykułów prasowych, w rzeczywistości potwornie mnie męczy. Stąd nowe postanowienie – po pierwsze: pora postawić wyraźną granicę między pracą a czasem wolnym, po drugie – w wolne weekendy wyłączyć powiadomienia internetowe, nie odbierać służbowych telefonów i zmienić choć na chwilę otoczenie.
Pamiętajmy, że Internet to dobrodziejstwo, z którego możemy korzystać, nie pozwólmy by zaczął nas ograniczać.