Zabawny kryminał z uroczą i nieco niesforną sześćdziesięciolatką w roli głównej. Połączenie włoskiego temperamentu i niemieckiego uporu, a do tego gorąca Sycylia w tle. Książka lekka, łatwa i przyjemna, idealna lektura wakacyjno-urlopowa dla tych, którzy czytając, lubią się dobrze bawić.
Podobno każdy wiek rządzi się swoimi prawami. Krążą plotki, że im człowiek starszy, tym częściej ma poczucie, że coraz mniej musi, a coraz więcej może. Isolde, zwana Poldi, doszła najwyraźniej do tego samego wniosku. Przeżywszy intensywnie sześćdziesiąt lat, postanowiła porzucić najpierw pracę kostiumolożki w telewizji, a następnie Monachium, by ostatnie lata życia spędzić na gorącej Sycylii, zalewając melancholię pokaźnymi ilościami alkoholu i upajając się widokiem morza.
Niestety, a właściwie na szczęście, przewrotny los nie przewidział w przypadku Poldi opcji „spokojna jesień życia”. Gdy tylko ciotka narratora (tak, całą opowieść przekazuje nam ów dzielny młodzieniec) zadomowiła się na Sycylii, zdarzyło się coś, co zamieniło energiczną i towarzyską Isolde w detektywa amatora.
Przyczyną tej nagłej przemiany było zaginięcie młodego człowieka o imieniu Valentino, który pomagał Poldi w domu i ogrodzie. Zaniepokojona ciotka wszczyna poszukiwania na własną rękę, a gdy odnajduje na plaży zwłoki Valentino, postanawia rozwikłać zagadkę jego śmierci, przy okazji prowokując serię zabawnych sytuacji. W bojowym zadaniu pomaga jej rodzina zmarłego eksmęża oraz przystojny commissario Vito Montana.
Ciepła, urocza, pełna humoru powieść o zbrodni, namiętności, radości z życia w sile wieku i Sycylijczykach. Główna bohaterka szybko podbija serca czytelników – nie stroni od alkoholu, potrafi zakląć siarczyście, miewa kosmate myśli, jest nieziemsko uparta i nieco… kochliwa.
Ta książka to strzał w dziesiątkę na polskim rynku wydawniczym. Niewiele mamy bohaterek, takich jak Poldi – odważnie walczących ze stereotypem „Pani w średnim wieku”. Prawdę powiedziawszy przychodzi mi na myśl w tej chwili jedynie komisarz Klementyna Kopp, jedna z postaci, znanych z sagi o policjantach z Lipowa, stworzonej przez Katarzynę Puzyńską. Mam zresztą wrażenie, że Polacy wciąż jeszcze mają problem z mówieniem i pisaniem otwarcie o takich sprawach jak chociażby potrzeby seksualne sześćdziesięciolatki (a takowe ciotka Poldi posiada).
Mario Giordano pokazuje kobietę z krwi i kości, z jej zdolnościami i ograniczeniami, wynikającymi z wieku, pochodzenia, podejścia do życia. Oczywiście to postać przerysowana i nieco komiczna, ale jednocześnie intrygująca, zabawna i… piękna.
Można tę powieść czytać na kilka sposobów: dla jednych to po prostu komedia kryminalna, dla innych – ciekawa opowieść o Sycylii, dla mnie to także przełamująca stereotypowe myślenie rzecz o kobiecie – silnej i wrażliwej zarazem, chaotycznej i poukładanej, odważnej i pokornej, wymykającej się wszelkim ramom, opisom, normom. Po prostu niezwykłej.
Opis wydawcy:
W dniu swoich sześćdziesiątych urodzin moja ciotka Poldi wyprowadziła się na Sycylię, żeby w wytworny sposób zapić się na śmierć, spoglądając na morze. Tego w każdym razie wszyscy się obawialiśmy, ale ciotce ciągle coś stawało na przeszkodzie. Sycylia jest skomplikowana, tutaj nawet umrzeć nie da się ot tak, po prostu, zawsze coś wchodzi człowiekowi w paradę. A potem wydarzenia zaczęły następować po sobie lawinowo: ktoś zostaje zamordowany, nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Więc jasna sprawa, ciotka Poldi, uparta i bardzo bawarska, musiała wziąć sprawy w swoje ręce. I od tego zaczęły się problemy.
Sympatyczne, lekko skonsternowane spojrzenie na Sycylię, jej piękno, stereotypy oraz absurdy – i detektyw w spódnicy – nie sposób jej nie pokochać!
Autor: Mario Gioradno
Tytuł: Ciotka Poldi i sycylijskie lwy
Przekład: Agnieszka Hofmann
Wydawca: Wydawnictwo Initium
Rok wydania: 2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 400
ISBN: 978-83-62577-56-9