Lubię poradniki. Nic nie poradzę. Jedni znajdują rozrywkę w bieganiu, inni w gotowaniu lub oglądaniu komedii, a ja nałogowo czytam poradniki z zakresu literatury motywacyjnej i rozwojowej. Dziś słów kilka o najdziwniejszej książce w tym formacie, na jaką kiedykolwiek trafiłam – „Bądź zawsze sobą” Nikodema Marszałka.
Zauważyłam, że od co najmniej kilku lat segment poradników psychologicznych, literatury motywacyjnej i rozwojowej cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, ale kiedy zaczęłam szukać recenzji poszczególnych pozycji z tego zakresu, okazało się, że cały czas przewija się zestaw klasyków: Brian Tracy, Dale Carnegie, Wallace D. Wattles, Joseph Murphy, Stephen R. Covey, Napoleon Hill, Bob Proctor itd. Znalezienie opinii na temat mniej popularnych książek było znacznie trudniejsze, więc skoro przeczytałam, to nie widzę żadnego powodu, by nie dzielić się swoimi polekturowymi refleksjami – być może ktoś skorzysta. Choć – jak zawsze – podkreślam, że to moje subiektywne odczucia.
Zacznijmy od Wstępu, bo już na początku robi się ciekawie. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to poetycki język. I tu spojrzeć by można na tę kwestię różnie. Z jednej strony – autor przełamuje schematy, dotyczące tego jak powinna wyglądać taka książka, jakim językiem powinna być napisana, miał odwagę pójść pod prąd i zrobić to po swojemu, z drugiej – kiedy sięgam po taki typ literatury, to oczekuję konkretów, a w tym przypadku poetyckie wypowiedzi autora rozmywają siłę i jasność przekazu. A szkoda, bo ten wydaje mi się wyjątkowo cenny: uwolnijmy się od schematów i wzorców narzuconych nam przez wychowanie, społeczeństwo, środowisko w którym żyjemy. Mamy tu więc do czynienia z paradoksem – użycie poetyckiego języka i wyjście poza schemat, do czego nawołuje autor, nie podniosło (w mojej ocenie) wartości tej książki, a wręcz wpłynęło na nią niekorzystnie.
Nie wiem jak podchodzicie do kwestii stosowania w tego typu publikacjach fragmentów czy całości utworów muzycznych (mowa o warstwie tekstowej) jako rodzaju motta. Nikodem Marszałek umieścił we Wstępie przekład piosenki Whitney Houston „Try It On My Own” jako rzecz oddającą „cel książki, jej ideę, energię, wartość”. I znowuż można na ten zabieg spojrzeć dwojako: z jednej strony – być może ten piękny, liryczny utwór poruszy część czytelników bardziej aniżeli klasyczne motto, z drugiej – będzie grono osób, które podobnie jak ja, szuka treści popartych wiedzą i doświadczeniem, a użycie we Wstępie przekładu piosenki wydać im się może nieco infantylne.
Dalej natknęłam się na kolejny niespotykany zabieg, a mianowicie umieszczanie cytatów. Teoretycznie – nic niezwykłego. Owszem, nie byłoby to nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że w zdecydowanej większości przypadków autor cytuje… sam siebie. Doprawdy nie wiem jak to interpretować, bo pan Marszałek stawia się tym samym w jednym rzędzie z Albertem Einsteinem, Harrym Trumanem czy Oprah Winfrey, których również cytuje w takiej samej formie. Doskonale rozumiem, że osoba pisząca tego rodzaju książki powinna wierzyć w siebie i mieć wysokie poczucie własnej wartości, ale być może lepiej by to wyglądało, gdyby te ważne dla autora treści zaznaczyć w nieco inny sposób.
I tu przechodzimy do kolejnej kwestii – technicznej. Pod tą książką podpisało się Wydawnictwo Helion, pozwalając na użycie dwóch logotypów: księgarni psychologicznej i wydawnictwa Sensus oraz brandu Onepress, pod którym wydawane są książki biznesowe. Tymczasem kiedy otwiera się tę publikację, ma się wrażenie, że to self-publishing i to w kiepskim wydaniu. Skład tej książki i jej redakcja, a może raczej brak redakcji, wołają o pomstę do książkowego nieba. I nie jest to wina autora, ale kogoś, kto pozwolił, by ta książka w takiej formie ujrzała światło dzienne. Nie ma tu zresztą żadnej informacji o osobie odpowiedzialnej np. za korektę, jest jedynie wspomniana redaktor prowadząca, ale nie wymienię jej nazwiska, bo nie ma się czym chwalić.
Mimo nieprzyjemnych odczuć, związanych m.in. z językiem czy formą, znalazłam tu naprawdę wartościowe treści i twierdzenia, z którymi całkowicie się zgadzam i które postrzegam jako niezwykle wspierające.
Nikodem Marszałek pisze m.in. o tym, że zrzucamy odpowiedzialność za nasze życie na innych ludzi lub los, uzależniając poczucie szczęścia od czynników zewnętrznych. Wydaje nam się, że będziemy szczęśliwi, gdy: znajdziemy idealną pracę, wielką miłość, zarobimy ogromne pieniądze itd. Ja sama, lata temu, myślałam podobnie, czego efektem było: wieczne niezadowolenie, poczucie że jestem nie dość dobra, niewystarczająca. To wpływało negatywnie na moje poczucie własnej wartości i obniżało wiarę w możliwość dokonania zmiany w swoim życiu. Kółko się zamykało. Dziś wierzę w sprawczość, w wolną wolę i zdolność do podejmowania decyzji kształtujących naszą sytuację. Uważam też, że poczucie szczęścia to stan umysłu i można się tego nauczyć. Ktoś, kto nie umie się cieszyć z rzeczy małych, nie będzie się prawdziwie cieszył z rzeczy wielkich. No i pozostaje też kwestia tego, że uzależniając swoje szczęście od czynników zewnętrznych, dajemy innym ludziom i przypadkowi ogromną władzę nad nami. Czy rzeczywiście tego chcemy?
Autor książki „Bądź zawsze sobą” zachęca, by nie bać się zmian, bo zmiany oznaczają rozwój. Nakłania przy tym do pozytywnego myślenia i nieanalizowania w nieskończoność trudnych doświadczeń. Jego zdaniem traumy należy przepracować, z doświadczeń wyciągnąć wnioski i ruszać dalej. Zgadzam się z tym całkowicie. Bywa, że nie umiemy zamknąć za sobą drzwi przeszłości, a trudnymi doświadczeniami uzasadniamy fakt, że żyjemy dziś w sposób który nas nie satysfakcjonuje, nie przynosi radości, nie daje poczucia spełnienia. Są dwa rozwiązania: tkwienie w miejscu, w którym jesteśmy w przekonaniu, że jest „ch*****, ale stabilnie” lub podjęcie działania, by tę sytuację zmienić. Uwierzcie, wiem co mówię – sama to przerobiłam.
Kolejnym ważnym tematem, poruszonym przez Nikodema Marszałka jest strach. Autor nakłania do znalezienia w sobie odwagi, by wykonać krok w kierunku realizacji naszych planów i marzeń, nawet jeśli nie mamy pewności co nas czeka po wykonaniu tego kroku. Nikt nam nie da gwarancji, że to co robimy, przyniesie założone przez nas rezultaty. Najważniejsze, by strach nie był siłą hamującą, by nie dyktował nam co robić. I tu po raz kolejny zgadzam się z panem Marszałkiem całkowicie. Gdybym miała przeanalizować swoją przeszłość, to musiałabym przyznać, że przez większość mojego dorosłego życia to właśnie strach stał u podstaw podejmowanych przeze mnie decyzji. Pokonanie tego uczucia, przekroczenie „bezpiecznej” granicy i podjęcie ryzyka było jednym z najtrudniejszych dla mnie zadań. Dziś mogę Wam powiedzieć, że było warto. Bo nie będę całe życie zastanawiać się, co by było gdyby… ja już sprawdziłam co się za tym „gdyby” kryje i mogę świadomie zdecydować czy to jest kierunek, w którym chcę zmierzać.
„Bądź zawsze sobą” to także książka o stawianiu granic, o tym że nie wszyscy muszą nas lubić, a my nie musimy spełniać oczekiwań wszystkich wokół. Róbmy swoje, nie krzywdząc przy tym innych i starając się nie dać im realnych powodów do obdarzania nas niechęcią. Tylko tyle, a może aż tyle, możemy zrobić, bo nie mamy wpływu na to, co ktoś sobie pomyśli, jak coś zinterpretuje czy co sobie dopowie. Po raz kolejny pełna zgoda. Gdybym zwracała uwagę na opinie wszystkich ludzi na mój temat, nie zajmowałabym się niczym innym jak dbaniem o to, by każdy był zadowolony, co – jak powszechnie wiadomo – jest zadaniem nierealnym. W konsekwencji nie byłabym w stanie zrobić kroku w żadnym kierunku, bo podjęcie jakiejkolwiek decyzji byłoby przez część osób chwalone, a przez innych ganione. I już na pewno nie miałabym siły, czasu i energii, by choćby pomyśleć o realizacji swoich marzeń. Dobrym przykładem jest prowadzenie kanałów na You Tubie – robię swoje, staram się nikogo nie skrzywdzić, a jednocześnie pozostać w zgodzie ze swoimi wartościami, mimo to zawsze znajdą się osoby, którym nie będzie się to podobało. To jest ryzyko, które zmuszeni jesteśmy podjąć, chcąc zbudować sobie życie, jakiego pragniemy.
Jeszcze jednym aspektem, poruszanym przez Nikodema Marszałka jest rywalizacja. Niestety, uczy się nas, że o trzeba „walczyć o swoje”. Autor książki „Bądź zawsze sobą” mówi: „Nie rywalizujmy” i proponuje skierowanie tej energii w rozwój i pracę nad osiągnięciem celu. Jest to spójne z moim podejściem do kwestii rywalizacji. Rywalizacja mnie nie motywuje do większych starań, ale męczy. Marszałek krytykuje współzawodnictwo, ale – podobnie jak Stephen R. Covey w swojej książce „7 nawyków skutecznego działania” – promuje współdziałanie, które przynosi znacznie lepsze rezultaty niż suma działań poszczególnych jednostek.
I tu przechodzimy (nie całkiem płynnie) do porównywania się do innych. O tym też pisze pan Marszałek, podkreślając, że naszą największą siłą jest nasza unikatowość.
„Bądź zawsze sobą” to w dużej mierze książka o samoakceptacji, o tym że uznanie własnej wartości jest podstawą, niezbędną by zbudować na niej sukces, poczuć spełnienie i doświadczyć szczęścia. Wypada mi po raz kolejny przytaknąć.
Przejdźmy do sposobu narracji. Wspominałam już, że użyty język jest zaskakująco poetycki, ale bywa też nieco wulgarny/prostacki – nie jestem pewna jakie określenie jest właściwe, podam więc kilka przykładów: „(…) kup sobie dmuchaną lalkę i ją przeleć” [s. 55], „Zapytaj sam siebie: Dlaczego jestem takim palantem?” [s.87], „Swoją wartość określasz sam, niestety, ludzie czynią to patrząc na czek z wypłatą, rozmiar fiuta czy liczbę zaliczonych lasek” [s. 247]. Sama używam wulgaryzmów i dosadnych stwierdzeń, ale lektura publikacji zawierającej powyższe zdania, prowokuje do zadania sobie pytania: do kogo właściwie autor kieruje swoją książkę? Pozostawiam tę kwestię nierozstrzygniętą, aczkolwiek pole do interpretacji jest spore…
Są w tę narrację wplecione wątki prywatne z życia autora, np. uzależnienie od gier, co sprawia że ma się poczucie dużej otwartości i bazowania na własnych doświadczeniach. Co do samej formy – chwilami miałam wrażenie, że to jest zapis procesu myślowego, w innym miejscu, że to fragment wykładu, jeszcze gdzie indziej przypominało to spowiedź człowieka, mającego w przeszłości poważny problem z akceptacją siebie, a obecnie z entuzjazmem neofity deklarującego uporanie się z problemem. Nie chcę, by to źle zabrzmiało, ale czuję jakąś ogromną desperację w tej narracji. Jednocześnie wierzę, że ten sposób zwracania się do czytelnika znajdzie swoich zwolenników, część z nich na pewno poruszy, ale nie jestem to ja.
Nikodem Marszałek przytacza też listy swoich czytelników/odbiorców, z ich refleksjami, opowieściami, uwagami i prywatnymi historiami, po czym analizuje je zdanie po zdaniu i odpowiada odnosząc się do poszczególnych kwestii. Muszę przyznać, że pierwszy raz spotkałam się z taką formą wśród książek z zakresu literatury motywacyjnej i rozwojowej. Niestety, nie przypadła mi do gustu.
Jest także zapis sesji (coachingowej – jak sądzę?) online, z młodą dziewczyną o imieniu Monika. Przekazem tej rozmowy ma być stwierdzenie: „(…) bądź zawsze sobą, mimo tego, co się stało lub dzieje (…)”.
Pojawia się też wykład Brené Brown pt. „Potęga wrażliwości”. Autor przytacza kolejne fragmenty wykładu, dodając do nich swój komentarz. Bardzo mi się ta forma nie podobała, bo trochę to wygląda na żerowanie na cudzym dorobku. Rozumiem, gdyby pojawiły się odnośniki do wykładu Brown w formie przypisów lub gdyby to był 1-2 cytaty, ale to był cały rozdział stworzony na bazie czyjejś pracy.
Jak widać, autor żongluje formami. O ile ta pierwsza część „Bądź zawsze sobą”, do której tez czy stwierdzeń odniosłam się wcześniej, wydaje mi się spójna, o tyle w dalszej części brakuje tej publikacji spoiwa i płynności.
Kolejną kwestią jest dualizm, widoczny w warstwie tematycznej. Z jednej strony miałam poczucie, że czytam zapiski doświadczonego coacha, mentora, trenera rozwoju osobistego, człowieka który nawet jeśli nie stworzył treści oryginalnych, to zebrał najcenniejsze rady i wskazówki, by podać je swoim czytelnikom, z drugiej strony mamy tu kogoś, kto przeszedł ogromną przemianę, kto po sukcesie poprzednich książek wycofał się z życia publicznego i rozpoczął własne badania nad duchowością. Pojawiają się więc stwierdzenia dotyczące duszy, energii, kontaktu z Wyższą Jaźnią, a nawet propozycja wyobrażenia sobie powrotu do łona mamy. Nie oceniam tego kto w co wierzy, myślę jednak że błędem było wplatanie tego typu treści, do książki w dużej mierze skupionej na materiałach, kojarzących się z motywacją do działania czy budowaniem poczucia własnej wartości. Żeby była jasność – nie twierdzę, że te zagadnienia nie są powiązane z aspektami duchowymi, o których wspomina pan Marszałek. Mam jednak wrażenie, że treści coachnigowe trafią do zupełnie innego odbiorcy niż treści duchowe, więc pytanie brzmi: „Czy warto było to ze sobą mieszać?”.
Podsumowując – nie będę Was przekonywać do sięgnięcia po tę książkę, bo trafiłam na publikacje dużo bardziej do mnie przemawiające. Nie umiem też jednoznacznie jej ocenić, bo treści – moim zdaniem – niezwykle wartościowe podane tu zostały w formie dla mnie niestrawnej.
Ciekawa jestem Waszej opinii, jeśli znacie tę i inne publikacje Nikodema Marszałka, dajcie znać w komentarzach. Podrzućcie też tytuły, po które Waszym zdaniem warto sięgnąć, które pozytywnie wpłynęły na Wasze życie, które jakoś Was rozwinęły. Czekam z niecierpliwością.
Opis Wydawcy:
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, kto i co nas kształtuje? W wyniku jakiego splotu okoliczności, wydarzeń i działań jesteśmy tacy, jacy jesteśmy? Przeglądamy się w oczach rodziców, rodzeństwa, nauczycieli i kolegów, uważnie wsłuchujemy się w to, co mówią na nasz temat. Kształtujemy siebie według ich oczekiwań i ocen. A przecież to nasze życie. Ty to Ty. Nie jesteś swoją mamą czy siostrą, swoim tatą, bratem, przyjacielem. Ani tym bardziej swoim wrogiem. Dlaczego zatem pozwalasz im, by decydowali o Tobie?
Nikt nie twierdzi, że ludzie wokół Ciebie mają złe intencje i chcą zrobić Ci krzywdę. Oczywiście, że nie! Jednak rady, które Ci dają, wskazówki na życie, którymi się z Tobą dzielą, ich ocena Twoich zachowań i sposobu myślenia często bywa nietrafna! Dlaczego coś, co sprawdza się w ich przypadku, miałoby tak samo dobrze zadziałać dla Ciebie? Przecież jesteś odrębnym bytem. Samodzielną jednostką. Sam powinieneś wiedzieć najlepiej, co jest dla Ciebie dobre, i za tym podążać. Mieć szacunek dla drugiego człowieka, ale jednak wybierać własną drogę. Pozostawać zawsze sobą. Tylko wtedy masz szansę osiągnąć to, o czym w gruncie rzeczy każdy z nas marzy – szczęście, spełnienie i poważanie u ludzi.
Czy wiesz, kim naprawdę jesteś? Dowiesz się tego, gdy zaczniesz czytać.
Autor: Nikodem Marszałek
Tytuł: Bądź zawsze sobą. Czy wiesz, kim naprawdę jesteś?
Wydawca: Wydawnictwo Helion (Sensus/Onepress)
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka
Ilość stron: 296
ISBN: 978-83-283-1751-2