Blisko 65% Polek deklaruje zadowolenie ze swojego życia, jednak tylko co trzecia kobieta wskazuje, że może żyć na własnych zasadach – wynika z raportu, opublikowanego w maju 2022 r., przez firmę Answear.com. Zawarte w tym raporcie wnioski i stwierdzenia stały się dla mnie inspiracją do przyjrzenia się bliżej znaczeniu stwierdzenia „życie na własnych zasadach”.
Ciekawa jestem ile/ilu z Was zadało sobie kiedykolwiek pytanie o to, czym jest dla Was życie na własnych zasadach. Szczerze mówiąc, ja sama nie zastanawiałam się nad tym przez jakieś 30 lat mojego życia, ale na przestrzeni ostatnich 3-4 to pytanie powraca do mnie wyjątkowo intensywnie, przy czym mam poczucie, że odpowiedź na nie cały czas się kształtuje.
Z całą pewnością jest to w moim przypadku proces, w którym moda odgrywa spore znaczenie, bo to właśnie ta przestrzeń własnej szafy i obserwowanie swoich potrzeb w tej materii stało się początkiem uważnego przyglądania się także innym dziedzinom życia i odkrywania, które z przekonań, stwierdzeń czy zasad są rzeczywiście moje, zgodne z moimi wartościami, moim myśleniem o świecie i drugim człowieku, a które są skutkiem pewnego modelu wychowania czy edukacji. Zadanie sobie szeregu – prostych, wydawałoby się – pytań, takich jak: „Co lubię?”, „Kiedy czuję się szczęśliwa?”, „Jakie zachowania są dla mnie nieakceptowalne?” czy „W jakich sytuacjach czuję się zmuszona do postępowania w określony sposób, kiedy tak naprawdę chciałabym zachować się inaczej?” może się tutaj okazać niezwykle pomocne. Bo uzyskane odpowiedzi, nawet jeśli nie dadzą nam pełnej i jednoznacznej odpowiedzi czym jest dla nas to „życie na własnych zasadach”, to na pewno wskażą kierunek i podpowiedzą gdzie są te obszary, w których działamy wbrew sobie.
Według, przywołanego już raportu firmy Answear.com, 19% ankietowanych, czyli prawie co piąta kobieta definiuje „życie na własnych zasadach”, jako kierowanie się własnym systemem wartości. Podrążę temat – czy na pewno wiecie, co stanowi dla Was wartość?
To przecież niby takie oczywiste, że miłość, że rodzina… Tak myślałam, dopóki nie zaczęłam pracy z dziennikiem coachingowym, napisanym przez Kamilę Rowińską i Kamilę Kozioł. Jest tam ćwiczenie, polegające na wykreślaniu spośród 75 wypisanych wartości, tych które są dla nas mniej istotne od pozostałych. Robi się to stopniowo, tzn. najpierw wykreślamy 30 wartości, następnie kolejnych 25, później kolejnych 13, aż ostatecznie zostanie ich 7. Im więcej wartości wykreślamy, tym jest trudniej, bo zaczynamy zmagać się z wpojonymi nam przekonaniami np. jeśli słyszeliśmy całe życie, że rodzina jest najważniejsza, to jeśli w tych naszych 7 najważniejszych wartościach tejże rodziny nie będzie, możemy odczuwać naprawdę spory dyskomfort. Dlatego ważne jest, żeby to ćwiczenie wykonać zgodnie z tym co czujemy.
Wykonanie tego zadania zajęło mi jakieś 25 minut, ale było warto, bo wyniki dla mnie samej okazały się naprawdę zaskakujące. Otóż jedną z najważniejszych dla mnie wartości jest rozwój. Coś, czego sama nigdy bym nie wskazała jako wartości tak istotnej, ale kiedy już to odkryłam, wiele sytuacji w moim życiu zaczęło nabierać sensu. Nie umiem przez dłuższy czas tkwić w miejscu, sama nie zdawałam sobie sprawy z tego jak destrukcyjnie wpływa na mnie poczucie dojścia do ściany i brak perspektyw rozwoju.
Inną wersję tego ćwiczenia znalazłam w jednej z książek Stephena R. Covey’a. Różnica jest taka, że najpierw sami wypisujecie jak najwięcej wartości, które przyjdą Wam do głowy, a następnie wykreślacie aż zostanie 5 najważniejszych. Aha, i jedna ważna sprawa – nie miejcie wyrzutów sumienia, że coś się w tych najważniejszych wartościach nie znalazło – to nie znaczy, że nie jest to dla Was ważne, znaczy tyle że jest mniej istotne niż to wasze top 5 czy top 7.
A wracając do omawianego raportu – 10% ankietowanych kobiet stwierdziła, że życie na własnych zasadach to dla nich ambicja i osiąganie własnych celów. Wyznaczacie sobie cele?
Pewna bliska mi osoba, ma takie powiedzenie: „Kręcić się jak gówno w przeręblu”. Może i mało kulturalne, ale doskonale oddaje sytuację kogoś, kto nie ma wyznaczonego celu. Cel jest odpowiedzią na pytanie: czego pragniemy?, co chcemy osiągnąć?, a zarazem jest drogowskazem.
Można oczywiście żyć sobie z dnia na dzień dryfując, czyli poddając się temu co nam los da – i jeśli jest to świadomy wybór, to OK. Tylko proszę wtedy bez pretensji, że nie dostaliście tego, czego byście chcieli.
Jeśli jednak zależy Wam, by Wasze działania czemuś służyły, to wyznaczcie sobie cel. I nie mówię tu o ogólnikach w stylu: „Chcę schudnąć” czy „Chcę być bogaty”, bo to pojęcia zbyt abstrakcyjne. Mówię o konkretach – ile dokładnie chcesz schudnąć? 2 kg, 5 czy 20? Zdefiniuj czym jest dla Ciebie bogactwo? Czy to jest pensja w wysokości 20 tys. euro miesięcznie czy może 10 milionów złotych na koncie? A jak już konkretnie wiesz, co chcesz osiągnąć, określ w jakim czasie chcesz to zrobić? Po co? Bo ta konkretna data realizacji celu, zmusza Cię do podjęcia konkretnych działań już dziś i do zaplanowania kolejnych.
Jedna drobna uwaga – niech to będą cele realne, bo choć w reklamach mówią, że pewien napój energetyczny dodaje skrzydeł, to póki co marne szanse, by gatunkowi ludzkiemu owe skrzydła wyrosły. Więc może nie stwierdzenie „chciałbym latać”, ale już „Uzyskanie kwalifikacji pilota motolotni do 30 czerwca 2025 roku” – i owszem. Jeśli zarabiasz dziś najniższą krajową, nie masz oszczędności, a do końca roku chcesz zgromadzić milion złotych na koncie, to o ile nie wygrasz w totka lub nie dostaniesz spadku, jest to mało prawdopodobne. Ale może masz w głowie genialny plan na biznes albo jesteś wynalazcą i chcesz opatentować produkt, mogący przynieść ci duże zyski – więc choć startujesz z poziomu najniższej krajowej, mając cel, zaczynasz podejmować działania służące jego realizacji. I choć ten milion na koniec roku prawdopodobnie nie jest realny, to może w perspektywie dwóch, trzech czy pięciu lat – już tak. To kwestia realnej oceny sytuacji.
Kolejnym stwierdzeniem, utożsamianym z życiem na własnych zasadach jest samodzielność i możliwość decydowania za siebie. Tak, według raportu z badania zleconego przez Answear.com, twierdzi 8% kobiet. Mój wewnętrzny głos każe mi w tym momencie zapytać: „Czy decydujesz o sobie we wszystkich obszarach swojego życia?”.
Już słyszę te głosy: „Jak mi szef każe, to nie decyduję czy przygotować raport, tylko robię”, „Jak ma się małe dziecko, to raczej ono decyduje kiedy chce jeść” itp. No to najpierw sobie wyjaśnijmy – decydowanie o sobie, to podejmowanie decyzji ze wszystkimi jej konsekwencjami. Decydując się na podjęcie jakiejś pracy, godzimy się na zaproponowane nam warunki – dotyczy to sfery finansowej, zakresu obowiązków, obowiązującej w firmie hierarchii czy kultury pracy. Decydując się na bycie mamą, godzimy się na konieczność zapewnienia dziecku opieki, zadbanie o jego rozwój, zdrowie, edukację, zaspokojenie jego podstawowych potrzeb czy konieczność włożenia wysiłku w budowanie wzajemnych relacji.
Brak możliwości decydowania o sobie to dla mnie przede wszystkim sytuacja przemocowa i uzależnienie od drugiego człowieka. Nie rozmawiamy tu o ubezwłasnowolnieniu, ale np. o relacjach, w których jedna strona pozbawiona jest prawa głosu, decydowania o swojej przyszłości czy sposobie spędzania czasu. Złośliwcy oczywiście przypomną moje słowa o przyjmowaniu konsekwencji podjętych decyzji. No więc uściślijmy – o akceptowaniu konsekwencji własnych decyzji możemy mówić, gdy są one do przewidzenia lub mieszczą się w obszarze zachowań społecznie akceptowalnych. Dorosły syn, od małego terroryzowany przez zaborczą matkę, kobieta wobec której mąż stosuje przemoc ekonomiczną wydzielając jej pieniądze na zakupy i każąc się rozliczać z każdej złotówki, mężczyzna molestowany seksualnie przez przełożonego, kobieta dyskryminowana przez szefową ze względu na wiek, płeć, kolor skóry czy orientację seksualną, matka ciężko chorego dziecka – nikt z nich nie wybrał sobie sytuacji, w której się znalazł i nie był w stanie jej przewidzieć. Gdyby tak było, w ogóle powinniśmy przestać chodzić do pracy i wchodzić w jakiekolwiek relacje z drugim człowiekiem, bo grozi to ograniczeniem naszej wolności i możliwości decydowania o sobie.
Wróćmy jednak do pytania „Czy decydujesz o sobie we wszystkich obszarach swojego życia?”, zakładając przy tym, że jest to sytuacja, w której te wcześniej wymienione, trudne i przemocowe, zjawiska nie mają miejsca. Jest grupa ludzi, którzy mie korzystają z możliwości decydowania o sobie, choć ją mają. Zdają się na innych ludzi, okoliczności, czekają aż coś samo się wydarzy. W takim przypadku życie na własnych zasadach staje się… wyjątkowo mało prawdopodobnym scenariuszem.
Warto też pamiętać, że dysponujemy arsenałem narzędzi i cech, które zdecydowanie przydadzą się w zapewnieniu możliwości decydowania o sobie. Po pierwsze: zdrowie – podstawa, o której zapominamy, a która daje nam sprawność i niezależność choćby od tych, którzy mieliby się nami opiekować, po drugie – asertywność, pozwalająca na niepoddawanie się naciskom w sytuacjach, gdy ktoś próbuje nas zmusić do działania wbrew naszym zasadom, po trzecie – finanse, mające co prawda kiepską sławę jako wartość, ale będące skutecznym środkiem do zapewnienia sobie niezależności i umożliwiające realizację własnych celów, np. mając pieniądze, możemy wykupić kurs pozwalający nam na zyskanie wiedzy, nowych kompetencji, podwyższenie kwalifikacji. Tych cech i narzędzi jest więcej – ot choćby życiowa zaradność – ale te akurat przyszły mi do głowy jako pierwsze, ponieważ sama staram się o nich pamiętać, w kontekście dbałości o własną samodzielność. I Was też zachęcam do przyjrzenia się temu zagadnieniu we własnym życiu.
Kierowanie się własnym systemem wartości, realizowanie swoich celów oraz samodzielność i możliwość decydowania za siebie – to trzy najpopularniejsze odpowiedzi Polek, zapytanych o znaczenie stwierdzenia „życie na własnych zasadach”. Czym jest ono dla mnie?
Oryginalna nie będę – to życie w zgodzie ze sobą i w poszanowaniu drugiego człowieka, to możliwość rozwoju, realizacji własnych marzeń, rozwijania pasji, to świadomy wybór kierunku w którym zmierzam, to odpowiedzialność za siebie i za własne decyzje, to budowanie partnerskich relacji, to wolność i niezależność, umiejętność stawiania granic i obrony własnych wartości. To życie, którego scenariusz piszę ja sama.
A dla Ciebie czym jest „życie na własnych zasadach”?
Link do raportu z badania zleconego przez Answear.com
https://pressroom.answear.com/190479-zycie-na-wlasnych-zasadach-wedlug-polek-raport-z-badania
Dziennik coachingowy, o którym wspominam w podkaście, znajdziesz tutaj: https://rowinskabusinesscoaching.com/sklep/dziennik-coachingowy-4-tomy-365-pytan-od-twojego-coacha-kamila-rowinska-kamila-koziol-eleganckie-pioro-black-pearl/