Tak naprawdę bawić się modą zaczęłam jakieś 2 lata temu, tworząc już kanał Okiem Wariatki na You Tubie. Przygotowując stylizacje do kolejnych odcinków cyklu „7 wieszaków” odkrywałam, nieznane mi dotąd, połączenia: faktur, kolorów, elementów stylistycznie przeciwstawnych itd. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak głęboko zakorzenione były we mnie schematy: do cygaretek koniecznie koszula i marynarka, do sukienki – buty na obcasie, szarego nie łączymy z beżem i brązem, granatu – z czernią, złota – ze srebrem, torebka koniecznie w kolorze butów. Przypadkiem odkryłam ile radości daje mi łamanie tych zasad i jak wielką mam przyjemność z noszenia tego, co lubię i w czym czuję się dobrze, choć bywa, że zestaw takowy budzi zdziwienie czy wywołuje słowa krytyki. To z kolei skłoniło mnie do przyjrzenia się innym sferom mojego życia…
Płaszcz – Just Simply Dressed
Bluza – Patchouli
Spodnie – Reserved
Pasek – Sobieski Design
Buty – 5th Avenue/Deichmann
Torebka – Ochnik
Szalik – H&M
Kolczyki – Lady Flowers (prezent)
Czapka, rękawiczki, skarpetki – wygrzebane z czeluści szafy własnej
Doceniam bezpieczne schematy. One ułatwiają nam poruszanie się w ogólnie przyjętych ramach. Szczególnie, gdy czujemy się niepewnie, wchodzimy w nowe środowisko i nie znamy obowiązujących zasad. Nie wychylając się, mamy szansę spokojnie przeżyć życie – może nie zawsze będzie szczęśliwe, spełnione i satysfakcjonujące, ale bez zbędnych zawirowań. Nie ma w tym niczego złego – o ile to nam wystarczy.
Jest jednak inna droga – kreatora, odkrywcy, buntownika, człowieka pragnącego żyć na własnych zasadach, w zgodzie ze sobą. Wyjście poza ramki i przełamanie schematu wymaga odwagi, naraża na niezrozumienie, a nawet ostracyzm, ale równie dobrze może przynieść nam tytuł geniusza czy bohatera.
Cóż więc nas powstrzymuje przed podjęciem ryzyka? Ano strach. Przed odrzuceniem, porażką, wykluczeniem… Siła strachu bywa niewyobrażalna, zmusza ludzi do przerażających czynów, ale bywa też, że paraliżuje jakiekolwiek działania. Nie mnie oceniać wybory innych, postępowanie w obliczu sytuacji granicznych, decyzje podjęte pod wpływem emocji i nieznanych mi czynników. Pomijając jednak te wyjątkowe, często dramatyczne, okoliczności, miliony ludzi na świecie, codziennie dokonują milionów, mniej lub bardziej istotnych dla ich przyszłości, wyborów: zjeść trzy pączki czy domowy obiad?, pójść na badanie profilaktyczne czy nie?, pracować u kogoś czy założyć własną działalność gospodarczą? pójść na studia prawnicze czy porzucić edukację i wybrać się w podróż autostopem po Europie? itp.
Każdy z nas, dorosłych (o ile nie występują czynniki uniemożliwiające nam stanowienie o sobie) ponosi konsekwencje własnych decyzji i to na nas ciąży odpowiedzialność za własne życie. Czy więc mamy w sobie dość odwagi, by żyć tak, jak chcemy, nawet jeśli oznacza to zboczenie z utartej ścieżki?
Takie to rozważania towarzyszyły mi pewnej styczniowej niedzieli podczas spaceru wokół białostockiego Pałacu Branickich, a outfit, który miałam tego dnia na sobie stanowił jakby odbicie tych myśli. Jeszcze kilka lat temu nie połączyłabym brązu z szarością, sportowej bluzy z eleganckim płaszczem, a i skarpetki raczej potulnie schowałabym pod nogawki, nie zezwalając na tę jawną zawadiackość.
Jak widać, sporo się zmieniło. Miksowanie różnych stylów przychodzi mi dziś z niezwykłą łatwością, stąd połączenie wygodnej, miękkiej, sportowej bluzy z granatowymi jeansami typu boyfriend i eleganckim, przeskalowanym płaszczem w grafitowym kolorze.
Do tego dodałam brązowe trzewiki, nad którymi ściągnęłam w „harmonijkę” ciepłe, beżowe podkolanówki. By były dobrze widoczne, podwinęłam nogawki spodni. Dołączyłam też ciekawy w formie, bo dość szeroki, a jednocześnie ażurowy, brązowy, skórzany pasek ze srebrną klamrą oraz mój stary, beżowy szalik, szarą czapkę „smerfetkę” i szare, skórzane rękawiczki. Całość uzupełniłam czarno-beżową, skórzaną torebką.
Jedynym elementem biżuteryjnym są w tym zestawie kolczyki – drobne, beżowe, „sweterkowe” serduszka. Uroczy prezent od przyjaciół.
Dajcie znać jak Wam „się widzi” takie połączenie kolorystyczne i mieszanie stylów, a sami sobie odpowiedzcie na pytanie czy żyjecie w schemacie, czy może wytyczacie własną ścieżkę…?
Fot. Andrzej Androsiuk