Ciepło, coraz cieplej, ale majowe poranki i wieczory wciąż jeszcze potrafią zaskoczyć chłodem i/lub chmarą komarów. Mimo to, nie mając na wyciągnięcie ręki górskich szlaków, stwierdzam że wyprawa do lasu jest jednym z najprzyjemniejszych sposobów na zrzucenie z siebie codziennej porcji stresu.
Lubię las. Lubię tę intensywną zieloność, zapach igliwia, śpiew ptaków. Lubię słońce tańczące w koronach drzew i czas, który w objęciach przyrody nieoczekiwanie zwalnia. Odstraszają mnie chmary komarów, dziwnie ożywionych, gdy tylko słońce zaczyna tulić się do horyzontu i kleszcze, bezczelne na tyle, by próbować się wbić nawet w żebro (autentyk!). Uzbrajam się więc w kilka warstw ubrań, okręcam szyję chustą, zabezpieczam kostki długimi skarpetkami i… jadę z Miśkiem po kilka głębszych wdechów leśnego powietrza.
Bluza – Patchouli
Spodnie, kurtka – Reserved
Pasek – Sobieski Design
Skarpetki – Calzedonia
Buty – Skechers
Torebka – Warehouse (Zalando)
Chusta – wyciągnięta z czeluści szafy własnej
Okulary – z czeluści szafy własnej
Kolczyki – Lady Flowers
Jestem zmarzlakiem straszliwym. Gwałtowne obniżenie temperatury to dla mnie koszmar. Niemal zawsze mam ze sobą chustę, jakiś sweter lub kurtkę, a bywa że i dodatkową parę skarpetek. Tym razem ciepłą, oversize’ową bluzę w karmelowym kolorze, z wielkim kapturem – przydatnym, gdy robi się chłodno, a komarzyce zaczynają ciąć niemiłosiernie – połączyłam z granatowymi jeansami i najwygodniejszymi butami, jakie mam – czarnymi, superlekkimi Skechersami (są warte każdej, wydanej na nie złotówki!).
Do tego dodałam brązowy, skórzany pasek ze srebrną klamrą, białą chustę w brązowo-granatowe kwiaty, ciepłe, długie, czarne skarpetki (żeby kleszcz miał trudniej, komar się nie przebił i chłód nie dotarł) oraz okulary przeciwsłoneczne (ze względu na nadwrażliwość na światło słoneczne).
Na wierzch narzuciłam kurtkę typu „parka”, w zielonym kolorze, z pięknymi, florystycznymi wstawkami. Całość uzupełniłam pojemnym, brązowym shopperem, mieszczącym wszystko i jeszcze więcej.
To strój zdecydowanie nieformalny, spacerowy, dlatego też postawiłam na kolczyki w kształcie serca, których faktura przypomina sweter, z zapięciem typu sztyft – przylegające do ucha, dzięki czemu nie ma niebezpieczeństwa zahaczenia nimi np. o chustę.
Taki zestaw sprawdzi się też w przypadku wieczornych imprez ogródkowych typu ognisko czy wspólne grillowanie z przyjaciółmi. Swoją drogą, rozpoczęliście już sezon grillowy? Ja wciąż jeszcze nie.
Fot. Andrzej Androsiuk