Na tę książkę czekałam kilka lat. Główna bohaterka – Piwonia podbiła moje serce już w 2012 r., gdy świat ujrzała pierwsza część tej opowieści „Piwonia, niemowa, głosy”. Osadzona na Podlasiu, częściowo pisana zlepkiem miejscowych gwar i ukazująca naszą (podlaską) mentalność została wówczas doceniona, a jej autor Krzysztof Gedroyć otrzymał Nagrodę Literacką Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego. W 2018 r. ukazała się druga część tej historii „Piwonia odrodzona”, a w niej – nowy ustrój, nowe zasady i częściowo nowi bohaterowie. Czy i tym razem dałam się wciągnąć w kryminalno-obyczajowe intrygi? Przeczytajcie sami…
Krzysztof Gedroyć upodobał sobie momenty przełomowe. W „Piwonii, niemowie, głosach” pokazał Białystok lat 50. XX wieku – okres kształtowania się i umacniania nowej, powojennej władzy, tym razem sięgnął do początku lat 90. XX w. i zmiany ustrojowej. W Polsce zaczyna rządzić kapitalizm, dawni towarzysze drżą o własną przyszłość i słono płacą za ukrywanie swojej niegdysiejszej działalności, wszyscy zaś próbują się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć i znaleźć dla siebie miejsce.
Emerytowana milicjantka Piwonia, postanawia sobie „dorobić” jako… prywatny detektyw. Dawne kontakty procentują – wciąż udaje jej się dotrzeć do źródeł informacji, a pracy ma całkiem sporo.
W mieście szaleje Hrycuk (dawniej w UB), w którego posiadaniu są teczki, a w nich dowody współpracy wszelkich możnych z poprzednią władzą. Za nieujawnienie ich zawartości wspomniany, były UB-owiec każe słono sobie płacić. Do tego na działkach przy 27 Lipca znalezione zostały zwłoki dwóch mężczyzn – jeden miał na sobie bieliznę, drugi był nagi, a co gorsza tym nagim był ksiądz!
Do prowadzenia sprawy wyznaczony został porucznik Sołtys – niegdyś molestowany przez księdza, przez co oprócz ścigania zabójcy, walczyć musi także z własnymi demonami. Zwierzchnicy, Kościół i panująca władza nie ułatwiają mu zadania, gdyż wszystkim zależy na tym, by sprawę zatuszować.
Niezależnie od działań Sołtysa zagadkę śmierci dwóch mężczyzn próbuje rozwiązać także Piwonia, marząca o operacji chorego biodra i wyjeździe na zagraniczne wakacje. W międzyczasie wdaje się w krótkotrwały romans z księdzem, przez co ujawnia się jej tęsknota za ciepłem i bliskością, a sama Piwonia zmienia się w oczach czytelników z silnej, pewnej siebie milicjantki, w kruchą, delikatną kobietę.
Charakterystyczną cechą obu książek jest język – sztuczny, stworzony na potrzeby powieści, ale sprawiający wrażenie „prawdziwego”, gdyż stanowi zlepek słów i zwrotów funkcjonujących w różnych podlaskich gwarach. Podobnie jak w przypadku części pierwszej, nie wiem na ile jest to „strawne” dla człowieka spoza naszego regionu, nie mającego kontaktu z podlaską mową, ale jeśli ktoś lubi filmy z cyklu „U Pana Boga…”, „Piwonia…” także powinnam się spodobać.
Choć książka ta bywa klasyfikowana jako kryminał, zagadka morderstwa na działkach staje się jedynie pretekstem, by opowiedzieć o paradoksach, dziwactwach i anomaliach, z których składała się polska codzienność po 1989 roku. Nie sposób bowiem z dnia na dzień zmienić mentalności ludzi, którzy przez większość swojego życia funkcjonowali w systemie socjalistycznym. To właśnie o tym jest ta książka, o momencie przejścia i trudnym procesie przystosowania się do nowych warunków, o układach polityczno-kościelnych i podlaskiej mentalności.
Jedna z najbardziej podlaskich książek, jakie miałam okazję czytać – polecam bardzo!
Wydawca o książce:
Piwonia powraca i bardzo dobrze, bo kapitalizm trza znieść z jego nowymi porządkami. Przemian po ’89 nie da się precyzyjnie opisać w żadnym języku za wyjątkiem prywatnego. I tu pojawia się Krzysztof Gedroyć z genialnym słuchem językowym i talentem inkluzywnym – staje się autorem nowego esperanto dla Białegostoku i okolic. Przyjezdne może nie pojmą, za to my – tak. Piwonia odrodzona lepsza jeszcze niż kiszka ziemniaczana!
Ignacy Karpowicz
Tytuł: Piwonia odrodzona
Autor: Krzysztof Gedroyć
Wydawca: Fundacja Sąsiedzi
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 279
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-64505-54-6