Choć książka ukazała się w słynnej „Mrocznej serii” wydawnictwa W.A.B., fani kryminałów mogą się poczuć nieco zaskoczeni. Brak tu wartkiej akcji, trup nie ściele się gęsto (właściwie to nie ściele się wcale, choć „na upartego” jakaś śmierć na marginesie zdarzeń by się znalazła), główny bohater jest niemal nudny – grzeczny, opanowany, w służbie prawa i prawa przestrzegający. Cóż…
„Zasada równowagi” to rzecz trudna do sklasyfikowania. Dla mnie okazała się przede wszystkim opowieścią o człowieku, który staje przed wyborem – pozostać wiernym własnym zasadom moralnym czy dać się wciągnąć w tryby systemu, w którym musi funkcjonować, chcąc wykonywać swój zawód.
Najważniejszą postacią jest tu mecenas Guido Guerrieri – adwokat. Sumienny, skuteczny, działający w zgodzie z literą prawa. Lubiący książki, trenujący boks, samotny. Pewnego dnia jego klientem zostaje sędzia Larocca – znajomy ze studiów. Z zeznań świadka koronnego wynika, że Larocca handlował wyrokami. Guerrieri podejmuje się obrony szanowanego sędziego, wierząc w jego niewinność. Sytuacja się komplikuje, gdy Tancredi – przyjaciel mecenasa, wyraźnie daje mu do zrozumienia, że Larocca „niejedno ma za uszami”, a współpracująca z kancelarią Guerrieriego detektyw, dostarcza informacji potwierdzających tę tezę.
Nie ma tu niebezpiecznych sytuacji, trudno mówić o wzroście napięcia, choć niewątpliwie rozterkom moralnym mecenasa Guerrieriego towarzyszy prawdziwa fala emocji. Niestety, na mnie – czytelniku, nie robią one żadnego wrażenia. Znacznie bardziej aniżeli nudnawy wątek okołokryminalny, zainteresowało mnie życie prywatne głównego bohatera. W tej sferze przynajmniej coś się dzieje (bójka, romans, nocna rozmowa o literaturze), choć dzieje się raczej za sprawą nieco tajemniczej i nieprzewidywalnej prywatnej detektyw – Annapaoli (tak, zgadza się – to jest moja ulubiona postać w tej książce). Silna, niezależna kobieta wprowadza w poukładany świat mecenasa nieco spontaniczności i szaleństwa. O niej samej wiadomo raczej niewiele. Pewne jest jedno – Annapaola to doskonały „materiał” na stuprocentowy kryminał.
Cóż… „Zasada równowagi” to ten rodzaj książki, który spokojem i refleksyjnością bohatera może urzekać lub nudzić. Niezrozumiałe dla mnie jest sygnowanie jej znakiem „Mrocznej serii”. Sama od lat zaliczam się do grupy fanów książek „z czerwonym kleksem” i wiem, że sięgając po nie, mam pewne oczekiwania. Nie inaczej było tym razem. Podejrzewam, że gdybym znalazła „Zasadę równowagi” na bibliotecznej półce NIEkryminalnej, mój odbiór byłby zupełnie inny. W obecnej sytuacji czuję się jednak nieco zawiedziona.
Wydawca o książce:
Najnowsza bestsellerowa powieść z mecenasem Guerrierim! 200 000 sprzedanych egzemplarzy we Włoszech!
Jest wiosna, dziwna i niezdecydowana jak nastrój Guida Guerrieriego. Odstawiony na boczny tor przez wydarzenie, które zmusza go do przemyślenia własnego życia, Guido zamyka się w sobie. Spokój zakłóca pojawienie się niezwykłego klienta: prokuratora u szczytu kariery, dawnego przyjaciela ze studiów. Guerrieri zostaje jego obrońcą w sprawie o korupcję – najgorszą rzecz, o jaką może być oskarżony prokurator. Angażując się w sprawę, adwokat powoli zaczyna tracić jasność osądu, rozdarty między procedurami prawnymi a własnym sumieniem. W Zasadzie równowagi każdy pewnik podany jest w wątpliwość. Czy Guerrieri znajdzie sposób, aby odnaleźć prawdę i samego siebie?
Autor: Gianrico Carofiglio
Tytuł: Zasada równowagi
Tytuł oryginału: La regola dell’equilibrio
Przekład: Mateusz Kłodecki
Wydawca: W.A.B./Grupa Wydawnicza Foksal
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka
Liczba stron: 333
ISBN: 978-83-280-2610-0