Pragnę przeprosić pana Mariusza Czubaja, iż oddałam się lekturze „Piątego beatlesa” w okolicznościach, uniemożliwiających mi: docenienie w pełni kunsztu autora, uważne rejestrowanie zawiłości fabuły i czerpanie czystej przyjemności z procesu czytania. Żałuję, bo „Piąty beatles” to rzecz zasługująca na czytelnika skupionego, uważnego, gotowego wchłonąć ową treść (najlepiej w ciągu jednego popołudnia).
Głównym bohaterem jest „policjant i najlepszy profiler w Polsce” Rudolf Heinz, postać znana doskonale wiernym czytelnikom prozy Mariusza Czubaja. Tym razem Heinz przyjeżdża do Piły, gdzie prowadzi warsztaty z profilowania. Zostaje poproszony o pomoc, gdy na byłym lotnisku wojskowym, odnalezione zostaje ciało młodego chłopaka – Patryka Kodyma. Najbardziej niezwykłym i intrygującym elementem zagadki jest, znalezione na miejscu zbrodni, nieco zmodyfikowane zdjęcie z okładki albumu Abbey Road zespołu The Beatles. Heinz rozpoczyna śledztwo, a kolejne tropy prowadzą w przeszłość. To właśnie wydarzenia sprzed lat stają się kluczem do rozwikłania tajemnicy śmierci Patryka Kodyma… i nie tylko. By nie zdradzić zbyt wiele, dodam jedynie, że i Podlasianie znajdą tu coś dla siebie – również okolice Augustowa stają się na chwilę miejscem akcji.
Co do głównego bohatera – nie od dziś wiadomo, że odczuwam niewytłumaczalny pociąg do mężczyzn dość ponurych, średnio przyjemnych w kontaktach z drugim człowiekiem, działających na granicy prawa. Oczywiście mówię tu o „sytuacji książkowej”, w realu za bardzo sobie cenię spokój, by narażać się świadomie na kontakt z takimi osobnikami. W kryminalnej przestrzeni literackiej są to jednakże nader pożądane jednostki. Takim typem jawi mi się także Heinz – trudnym, niejednoznacznym, momentami szorstkim, intrygującym.
Chwała niech będzie Czubajowi za to, że nie pozbawia dociekliwego profilera życia prywatnego. Nie samym śledztwem Heinz żyje! Wiemy m.in., że jest w …eee… czymś na kształt związku z niejaką Pocahontas, że jest fatalnym ojcem i dość nieporadnym synem. Swoją drogą to już chyba norma – większość bohaterów powieści kryminalnych to ludzie emocjonalnie uszkodzeni, mający problem z budowaniem jakichkolwiek trwałych relacji, lubiący przekraczać granice prawa (granice, których sami powinni strzec). Nie żebym miała jakieś pretensje, właściwie to opis spójny z dość powszechną opinią o policjantach z wydziału zabójstw (czy jak się to teraz nazywa). Jak się nad tym chwilę zastanowić, to taka praca raczej wpływa na psychikę.
Nie dywagując dłużej na temat „szkodliwych warunków pracy” policji, „Piątego beatlesa” polecam.
PS. Ostatnio obserwuję dziwny „wysyp” postaci o nazwisku Maciejewski w polskich kryminałach? Ktoś coś wie na ten temat?
Wydawca o książce:
Czwarta część przygód niezwykłego profilera Rudolfa Heinza!
Panie komisarzu, prędzej ten lekkoatleta na protezach, wie pan, ten, co zastrzelił narzeczoną, się wywinie niż pan. Co ci się wydaje? Zachciało ci się być Brudnym Harrym Trzeciej Rzeczpospolitej? Jackiem Reacherem Górnego Śląska? Taki numer nie przejdzie, komisarzu Heinz.
Rudolf Heinz, profiler po traumatycznych przejściach i miłośnik bluesa, mierzy się z zagadkowym morderstwem. Okoliczności wydają się nietypowe, na miejscu zbrodni pozostawiono okładkę albumu Beatlesów Abbey Road…
Czerwiec 2012. Trwa mecz Polska–Rosja podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej, gdy policjanci z Piły otrzymują wezwanie na poligon wojskowy, na którym stacjonował kiedyś pułk myśliwców Su–22. Na miejsce zabójstwa przybywa także Rudolf Heinz prowadzący kurs w miejscowej szkole policji. Okoliczności śmierci wydają się nietypowe, ale Heinza najbardziej intryguje okładka albumu Beatlesów Abbey Road pozostawiona przez kogoś w hangaroschronie. Gdy Heinz rusza tropem mordercy, nie przypuszcza, jaki obrót przybierze sprawa, która zajmie mu prawie dwa lata i okaże się ostatnią w jego karierze profilera.
Autor: Mariusz Czubaj
Tytuł: Piąty beatles
Wydawca: Grupa Wydawnicza Foksal
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 336
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-280-1513-5