Cóż… przygodą z polskim wątkiem w tle rozpoczyna się piąta już część serii „Świat według Clarksona”. Książka jest zbiorem felietonów, znanego głównie z ciętego języka i programu Top Gear , Jeremiego Clarksona. Teksty były publikowane na łamach „Sunday Timesa” w latach 2010 – 2013.
Gdy już ustaliłem, że żadnego Lückendorfu tak naprawdę nie ma na świecie, natknęliśmy się na tablicę z nazwą „Bogatynia”. Najwyraźniej również i taka miejscowość nie istnieje. Zupełnie skołowani, wjechaliśmy w jakąś polną drogę i utknęliśmy za jadącym przed nami traktorem. Wyglądało na to, że prowadzący go rolnik zgarnia błoto z pola i rozrzuca je po jezdni. Widok ten podniósł nas na duchu, bo kierowca traktora postępował bardzo nie po niemiecku. A ponieważ wszyscy Polacy przebywają aktualnie w mojej łazience, doszliśmy do wniosku, że gdzieś niedaleko musi być „Praha” – kolejne miasto, które BBC nazywa inaczej, niż należy. [s.18]
Chciałabym napisać coś oryginalnego na temat tej publikacji, ale jest to chyba niemożliwe. „Przecież nie proszę o wiele” jest bowiem kontynuacją serii, zachowującą jej cechy charakterystyczne: specyficzne poczucie humoru, lekkie pióro, ironiczno-sarkastyczne podejście do świata, życia, ludzi… i co tam sobie życzycie tu wstawić.
Autor słynie z mówienia (lub pisania) tego, co myśli, nawet jeśli jego poglądy są mocno kontrowersyjne, a ich upublicznianie mocno niepożądane. Krytykuje przede wszystkim polityków. Angielski rząd to stały cel jego słownych ataków i chyba niewiele jest rzeczy na świecie, które bardziej cieszą Clarksona niż udowadnianie czytelnikom, że właśnie dzięki politykom i ekologom, przeciętny Anglik zmuszony jest żyć w świecie absurdu.
Teksty czyta się doskonale, choć żeby w pełni zrozumieć o czym pisze autor, należy mieć rozeznanie na temat tego, co się dzieje na brytyjskiej scenie politycznej i w brytyjskim światku celebrytów. Nie przy wszystkich nazwiskach znalazło się wyjaśnienie kim jest wspomniana przez Clarksona osoba, co zmusza do szukania informacji na własną rękę. Warto jednak, bo lektura jest całkiem przyjemna.
Tak przy okazji – wciąż czekam na polskiego Clarksona – ironizującego złośliwca, którego nie sposób nie lubić.
Wydawca o książce:
Ktoś musi to robić. Wydeptywać ścieżkę zdrowego rozsądku w zaroślach absurdów i idiotyzmów. Przedzierać się przez gąszcz bezsensownych regulacji w poszukiwaniu radości życia. Wytyczać drogę przez grzęzawiska politycznej poprawności…
Po raz kolejny tej trudnej i ryzykownej misji podejmuje się niezrównany Jeremy Clarkson. W swojej najnowszej książce, uzbrojony w cięte pióro i samoodnawialne pokłady rozbrajającego humoru, wyrusza na krucjatę przeciw wszystkiemu, co irytuje, przeszkadza i razi. I jego, i nas.
Wyruszmy więc razem z nim, a dowiemy się między innymi:
– dlaczego kobiety w Anglii zaczęły kraść siano
– jak zbić interes na kamieniach w swoim ogródku
– po co montować alarm antywłamaniowy na żółwiu
– w jaki sposób Norwegowie okazują swoją wdzięczność
– czy idealny dzień to faktycznie taki, o którym śpiewał Lou Reed.
Prowokacyjny, błyskotliwy, bezlitośnie szczery i, jak zwykle, obrazoburczo zabawny. Jeremy Clarkson chce żyć w świecie, w którym rzeczy po prostu działają, a politycy nie komplikują nam życia. Przyznacie, że przecież nie prosi o wiele…
Autor: Jeremy Clarkson
Tytuł: Przecież nie proszę o wiele. Świat według Clarksona 5
Tytuł oryginału: Is It Really Too Much to Ask? The World According to Clarkson Volume Five
Tłumaczenie: Michał Strąkow
Wydawca: Insignis Media
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 594
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-63944-64-3