Wiecie, że lubię kryminały. To ten rodzaj książek, przy których odpoczywam i dobrze się bawię, dlatego z ciekawością sięgam po nieznanych mi autorów. „Nie ma innej ciemności” to pierwsza powieść Sarah Hilary, jaką przeczytałam, choć – ku mojej rozpaczy – kolejna, której bohaterką jest komisarz Marnie Rome (nie znoszę zaczynać lektury od środka serii). Przebolałam jednak ten fakt i… dałam się wciągnąć.
Terry Doyle, zdolny ogrodnik i stateczny ojciec rodziny, przygotowywał właśnie grządkę na warzywa w przydomowym ogródku, gdy natknął się na… bunkier. Wiedziony ciekawością, zszedł do podziemi, gdzie znalazł ciała dwóch małych chłopców. Powiadomił policję, a sprawą zajęła się Marnie Rome, komisarz z trudną przeszłością.
Szybko ustalono, że zwłoki dzieci znajdowały się w bunkrze od około pięciu lat, ale chłopcy nie figurują w bazie danych osób zaginionych. Co takiego stało się pięć lat temu? Jak zginęły dzieci? Czy było to rodzeństwo? Dlaczego nikt ich nie szukał? W głowie pani komisarz rodziły się kolejne pytania, ale wciąż brakowało odpowiedzi…
Głównymi bohaterami powieści są Marnie Rome i jej partner, sierżant Noah Jake. Poznajemy ich nie tylko jako policjantów, ale też mamy „wgląd” w ich życie prywatne. Marnie boryka się z tragedią z przeszłości – młody człowiek zabija jej rodziców, Noah martwi się o młodszego brata, który ma niezwykły talent do pakowania się w kłopoty. Oboje są niezwykle poruszeni, gdy okazuje się, że w bunkrze znaleziono dzieci i oboje z niezwykłą determinacją dążą do rozwiązania zagadki ich śmierci.
To jednak nie dzielni detektywi wydali mi się najciekawszymi postaciami, znacznie bardziej interesujące są sylwetki rodziców znalezionych dzieci. Opis tego, co dzieje się w umyśle chorej psychicznie matki chłopców i borykający się z poczuciem winy, przepełniony gniewem i rozpaczą, ojciec, tworzą przerażający obraz rodziny, którą rozbiła najpierw choroba, a później tragedia, która ich dotknęła.
Nie zawiodą się miłośnicy wartkiej akcji – są momenty, gdy powieść przypomina scenariusz filmu sensacyjnego, a kilka niespodziewanych zwrotów i niełatwa do wyjaśnienia zagadka, skutecznie przykuwają uwagę czytelnika.
Zabrakło mi żywego, plastycznego opisu tła, który w wielu współczesnych kryminałach staje się niemal „bohaterem”. Z drugiej jednak strony Sarah Hilary zadbała o wprowadzenie ciekawego wątku, w postaci preppersów – sama musiałam sprawdzić cóż to takiego. Okazało się, że istnieje prężnie działające grono ludzi, którzy pragnąc zadbać o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny, budują różnego rodzaju schronienia, gromadzą zapasy żywności i wszelki możliwy sprzęt, pozwalający im przetrwać w razie niespodziewanej katastrofy. Jaka jest ich rola w tej powieści? Sprawdźcie sami.
Książka „Nie ma innej ciemności” nie wywołała u mnie efektu „WOW!”, ale to bardzo przyzwoite czytadło dla miłośników kryminału. Jeśli więc za oknem leje, a Wy macie właśnie wolny weekend – oto propozycja dla Was.
Wydawca o książce:
Marnie Rome – bohaterka najlepszego kryminału 2015 roku w Wielkiej Brytanii – powraca. Więcej mroku, więcej strachu, więcej niepokoju…
W ogrodzie jednego z domów na nowo powstałym osiedlu przypadkiem zostaje znaleziony stary bunkier, a w nim… ciała dwóch chłopców. Nie wiadomo, kim byli ani w jaki sposób zginęli, wiadomo natomiast, że zwłoki przeleżały tam około pięciu lat. Fakt, że bracia nie figurują w policyjnych kartotekach jako zaginieni nie ułatwia śledztwa. Czy to możliwe, żeby najbliżsi zgotowali im taki los?
Autor: Sarah Hilary
Tytuł: Nie ma innej ciemności
Tytuł oryginału: No Other Darkness
Przekład: Agnieszka Brodzik
Wydawca: Czwarta Strona/Grupa Wydawnictwa Poznańskiego
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 534
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7976-492-1