Wszyscy popełniamy błędy. To taka ludzka przypadłość. To właśnie błędy i porażki stanowią najcenniejsze, choć często bardzo bolesne lekcje. Gdy przykre konsekwencje naszych decyzji dotykają jedynie nas samych, przyjmujemy je, wyciągamy wnioski i idziemy dalej. Gorzej, jeśli naszym postępowaniem skrzywdziliśmy drugiego człowieka… Są bowiem krzywdy, których nie da się wynagrodzić, są rany po których na zawsze zostają blizny i ból, który nigdy nie mija…
Nie ma istot nieomylnych. Codziennie, miliony ludzi na całym świecie popełniają miliony błędów, podejmują miliony decyzji, których konsekwencje odczuwamy wszyscy. Nie mam na myśli jedynie polityków, wpływowych przedsiębiorców czy bankierów. Każdy z nas w pewnym stopniu kreuje rzeczywistość, w jakiej żyjemy.
Prowadząc niezdrowy tryb życia, zwiększamy ryzyko wystąpienia wszelkiego rodzaju chorób i zapewniamy sobie kiepską formę na przyszłe lata. Nie dbając o środowisko naturalne, zanieczyszczamy przestrzeń, w której żyjemy oraz narażamy niektóre gatunki flory i fauny na wyginięcie. To decyzje, których konsekwencje nie są odczuwalne od razu, może dlatego tak niewiele czasu poświęcamy na myślenie o tym, jak żyjemy.
Znacznie częściej analizujemy sprawy bieżące. Zajmują nas notowania giełdowe, projekty nad którymi pracujemy, sprawy rodzinne – każdego dnia decydujemy w wielu różnych kwestiach, a efekty naszych działań nie zawsze można przewidzieć.
Są też takie decyzje, których skutki odczuwamy nie tylko my, ale też nasi bliscy, a także zupełnie obcy nam ludzie. Są działania tak ryzykowne, że głupotą byłaby wiara, iż nie staną się przyczyną czyjegoś cierpienia. A jednak… z lekkomyślności, wstydu lub strachu robimy rzeczy, które nie napawają dumą, wywołują wyrzuty sumienia, niszczą życie nam i tym, których dotyczą.
Jazda samochodem ze zbyt dużą prędkością, pod wpływem alkoholu lub z nosem w smartfonie to wciąż zbyt częste grzechy kierowców i przyczyny wielu tragedii. Jak spojrzeć w oczy człowiekowi, który za naszą głupotę zapłacił kalectwem?
Wyszydzanie, nękanie, zastraszanie ze względu na jakąkolwiek formę odmienności – to przykra rzeczywistość w nie tylko polskich szkołach. Młodzi ludzie bywają okrutni, jakby nie do końca zdawali sobie sprawę czym jest przemoc fizyczna i psychiczna. Otrzeźwienie coraz częściej przychodzi zbyt późno. Jak żyć z poczuciem winy, gdy to, co wydawało się niewinnym żartem doprowadza drugiego człowieka do załamania psychicznego, popycha go do samookaleczenia lub podjęcia próby odebrania sobie życia?
Strach to potężna siła. Ma moc zamykania ust, oślepiania, ogłuszania. Najłatwiej jest pozostać obojętnym wobec krzyku katowanej za ścianą kobiety. Lecz jeśli kat zabije swą ofiarę czy będziemy umieli spokojnie zasnąć?
Zabawa uczuciami to temat rzeka. Wśród złamanych serc są takie, które już nigdy nie zostaną sklejone. Każde oszustwo, wykorzystywanie, manipulacja zostawia w drugim człowieku ślad. To rany, których nie widać, ale ci, którzy je noszą, często wybierają samotność. Będąc dla kogoś zabawką tracą wiarę w siebie, boją się kolejnego ciosu, a tym samym odbierają sobie prawo do szczęścia. Ci, którzy ranią rzadko zdają sobie sprawę z tego, co zrobili. Gdyby tylko wiedzieli, że złamali komuś życie, czy umieliby tak po prostu przejść nad tym do porządku dziennego?
Są krzywdy, których nie da się wynagrodzić, są rany po których na zawsze zostają blizny i ból, który nigdy nie mija. Są konsekwencje, których nie umiemy udźwignąć i wyrzuty sumienia, których nie można uciszyć. Jest jednak coś, co w moich oczach jawi się jako świadectwo dojrzałości – umiejętność przyznania się do błędu, znalezienie w sobie odwagi, by stanąć twarzą w twarz z tymi, których skrzywdziliśmy i to jedno słowo, które niczego nie naprawia, ale może sprawić, że żal w końcu zniknie, a ból choć odrobinę się zmniejszy – „przepraszam”.
Photo by Ayo Ogunseinde on Unsplash