Słyszałam, że niezwykła umiejętność wynajdywania powodów do marudzenia to cecha narodowa Polaków. Narzekamy na wszystko: na rząd, niskie zarobki, fatalną służbę zdrowia, bezrobocie, wysokie podatki, pogodę itd. Taaak… kochamy wylewać z siebie frustrację w postaci słowotoku. Najczęściej dostaje się politykom, ale są jednostki, które wyspecjalizowały się w narzekaniu na: wszystko, wszystkich i zawsze.
Jestem pewna, że każdy z nas spotkał w życiu człowieka, który lubi narzekać. Nie ma w tym nic dziwnego – sama nieraz psioczę na cały świat. Są jednak tacy, którym w tej materii do pięt nie dorastam – mistrzowie prawdziwi, dla których narzekanie stało się sensem życia.
Owi wieczni pesymiści czają się w tłumie, szukając okazji, by zaatakować werbalnie Bogu ducha winnego człowieka. Na pozór niczym się nie wyróżniają, ale gdy tylko otworzą usta, natychmiast staje się jasne, że mamy do czynienia z Królem/Królową Narzekolandii, a co gorsza – nie mamy szans w tej słownej potyczce.
O ile początkowo takowy Narzekacz może wzbudzać litość i wyzwalać w nas natychmiastową chęć niesienia pomocy, szybko okazuje się, że na dłuższą metę, jego towarzystwo staje się męczące. Narzekacze są jak wampiry – wysysają ze swoich słuchaczy i rozmówców całą pozytywną energię, zatruwają im życie, każdą dobrą radę lekceważą lub wynajdują argument, świadczący o tym, że nie mogą jej zastosować. Narzekacze widzą jedynie złą stronę danej sytuacji, a w przypadku innych ludzi – wyolbrzymiają ich cechy negatywne. Choć wiecznie biadolą jak im źle, w rzeczywistości wcale nie zależy im na zmianie swojej sytuacji – robią to, ponieważ uwielbiają skupiać na sobie uwagę.
Jeśli macie takie jednostki wokół siebie – pora wziąć nogi za pas. Co jednak zrobić, gdy Narzekaczem jest członek rodziny: siostra, ojciec, babcia, wujek? Cóż… ograniczyć wszelkie kontakty do minimum, a przede wszystkim nie angażować się w pomoc takiej osobie. Wiem, brzmi strasznie, ale smutna prawda jest taka, że próbując pomóc Narzekaczowi tracimy jedynie czas i energię. Narzekacz bowiem wcale nie chce pomocy, po prostu lubi angażować innych w swoje sprawy – tym się karmi.
Dla własnego spokoju i zdrowia psychicznego należy Narzekaczy unikać jak ognia. Jeśli już ich spotkamy – nie pozwólmy rozpocząć litanii życiowych katastrof. Powiedzmy otwarcie, że nie mamy ochoty wysłuchiwać ich wiecznego zrzędzenia. Naprawdę warto zdobyć się na odwagę, choćbyśmy mieli zyskać miano bezdusznych egoistów.