Czasami się zapętlamy. Powtarzamy te same wzorce, funkcjonujemy według schematu, żywimy umysły obawami innych ludzi… Patrzymy na świat i siebie samych tak, jakby nic się nie zmieniało, a przecież każdego dnia zmienia się wszystko… Skoro jesteśmy w stanie dostrzec zmianę pór roku, dlaczego tak trudno zarejestrować nam zmiany w nas samych i ludziach wokół nas?
Każdy dzień przynosi nam nowe doświadczenia, każdego dnia poznajemy nowych ludzi, rozwiązujemy inne problemy, mierzymy się z sytuacjami w których znaleźliśmy się po raz pierwszy. Każdego dnia zmieniają się warunki i okoliczności, w jakich funkcjonujemy, dlaczego więc tak często oczekujemy, że życie według schematu przyniesie nam szczęście?
Ostatnio znajomi przypomnieli mi powiedzenie: „Chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Coś w tym jest… Życie zaskakuje, nieraz brutalnie weryfikując nasze wyobrażenia o przyszłości. Często nie mamy wpływu na to, co dzieje się wokół nas ani co myślą inni ludzie, jedyne co możemy zrobić to przestać się bać i spróbować podjąć decyzję jak najlepszą dla nas samych, starając się nie skrzywdzić przy tym innych.
Rzecz w tym, by się nie zapętlać, nie brnąć ślepo przed siebie, bo kiedyś wydawało nam się, że właśnie ten kierunek jest właściwy. Kiedyś może był… Warto zadać sobie pytanie czy to, do czego dążymy, nadal jest tym czego w rzeczywistości pragniemy? Marzenia nastolatki często nijak się mają do planów dojrzałej kobiety…
Jeszcze ważniejsze jest to, by pozostać w zgodzie ze sobą. Nasi bliscy troszcząc się o nas, mają tendencję do narzucania nam swoich wyobrażeń na temat naszego szczęścia. Mam wrażenie, że dotyczy to zwłaszcza rodziców i dziadków, którzy snują w myślach plany dotyczące idealnego życia swoich dzieci i wnucząt. Zapętlają się w tym pragnieniu uszczęśliwienia bliskich tak bardzo, że zapominają o tych których chcą uszczęśliwić. Niestety, niewielu ma odwagę zapytać, co sprawia tym ukochanym dzieciom i wnukom radość, daje poczucie satysfakcji i spełnienia, co chcą osiągnąć i o czym marzą? Dlaczego? Nie pytamy o takie rzeczy, bo boimy się odpowiedzi. Boimy się, że to co usłyszymy będzie zaprzeczeniem naszych wyobrażeń, marzeń i planów. Problem polega na tym, że każdy sam musi przeżyć własne życie, sam ma prawo podjąć decyzję o tym jak chce by wyglądało, ma prawo popełniać błędy i wyciągać wnioski. Jeśli darzymy kogoś miłością, jesteśmy przy nim niezależnie od tego czy jego plan na życie pokrywa się z naszym, dbamy o to by nasze dziecko, przyjaciel, rodzeństwo wiedziało, że zawsze znajdzie w nas wsparcie. To chyba najpiękniejszy dar, jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi… świadomość, że jesteśmy. Mimo wszystko.
Kolejna kwestia to nasze wyobrażenia o nas samych. Głęboko wierzę, że to jak na siebie patrzymy, jest sumą naszych doświadczeń. Te trudne często podkopują naszą wiarę w siebie, sprawiają że zamykamy się, chowamy, uciekamy, pozwalając w ten sposób by ominęło nas mnóstwo pozytywnych rzeczy i dobrych emocji. My też zapętlamy się w myśleniu o sobie, a przecież dorosły Jan nie jest już Jasiem gnębionym w szkole przez kolegów z klasy, niezaradna życiowo Zosia może się nagle przeobrazić w znakomitą panią menager, a krucha, delikatna chorowita Ania zacząć zdobywać ośmiotysięczniki. Żadna łatka jaką nam przyczepiono, żadne określenie nie zostaje z nami na zawsze – zostaje tak długo, jak na to pozwolimy. Możemy całe życie tłumaczyć wszystko trudnym dzieciństwem, stanem zdrowia, problemami w relacjach międzyludzkich, ale przecież każdy nowy dzień daje nam szansę, by coś z tym zrobić, coś zmienić.
Takich przykładów mogłabym przytoczyć wiele – nie chcę ich mnożyć. Mam jedynie nadzieję, że każdy z nas kiedyś się zatrzyma, po to by rozejrzeć się uważnie dookoła, a co ważniejsze – zajrzeć w głąb siebie i uwolnić z zapętlenia, w jakim często nieświadomie tkwimy. Jedyne co jest stałe na tym świecie to ciągła zmiana. Nie bójmy się więc i my zmienić zdania, sposobu postępowania i wyobrażeń na temat świata i samych siebie.