Kiedy ktoś mnie prosi o polecenie książki na majówkę, zazwyczaj myślę o lekturach łatwych i przyjemnych, ale prawda jest taka, że nie każdy ma ochotę na komedię kryminalną czy lekką obyczajówkę, dlatego w tym roku wśród moich majówkowych polecajek znajdziecie również (a może przede wszystkim) pozycje o sporym ładunku emocjonalnym, poruszające i dające do myślenia.
Zaczynamy od jednej z najważniejszych dla mnie książek – „Sońki” Ignacego Karpowicza. Z pozoru – ot taka sobie, romantyczno-tragiczna historia. Sońka, młoda dziewczyna z podlaskiej wsi zakochuje się w Niemcu – Joachimie. Nie byłoby w tym może niczego nadzwyczajnego, gdyby nie to, że zakochuje się podczas wojny, gdy ów Niemiec dla wszystkich wokół jest najeźdźcą i katem.
Sonia pierwszy raz w życiu doświadcza miłości, uczucia tak silnego, że dla niego jest w stanie wyrzec się wszystkiego i wszystkich. Taka miłość nie ma jednak prawa istnieć – jest przeklęta, tak jak przeklęte staje się dalsze życie Sońki.
Główną bohaterkę poznajemy jako starą kobietę, która spotyka na swojej drodze królewicza z mercedesa – Igora. Ten obcy mężczyzna jawi się Sońce jako jej ostatni gość – ktoś, komu nareszcie może opowiedzieć historię swojego życia.
Nie wiem kto bardziej potrzebował tej opowieści: żegnająca się z życiem staruszka czy zagubiony w wielkim świecie Igor. Jedno jest pewne – spotkali się, by razem wyruszyć w magiczną podróż w przeszłość.
To, co urzekło mnie w „Sońce” to zakorzenienie tej powieści w Podlasiu – jedynej w swoim rodzaju czasoprzestrzeni. Logika podpowiada, że ta historia mogła wydarzyć się wszędzie, ale gdzieś w środku buntuję się przeciwko takiemu stwierdzeniu – Sońka jest przecież tak bardzo nasza. Ponadto tę swojskość podkreśla Karpowicz słownictwem, charakterystycznym dla mieszkańców części podlaskich wsi. Polecam bardzo.
Kolejną pozycją w dzisiejszym zestawieniu jest powieść Natalii Fiedorczuk „Jak pokochać centra handlowe”. Pamiętam, że ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, bo była pierwszą – spośród tych przeczytanych wówczas przeze mnie – która tak brutalnie obaliła mit szczęśliwej matki Polki.
Fiedorczuk pisze o tym, że wzorzec matki idealnej, wpajany przez Kościół czy media, często nijak się ma do rzeczywistości. To jednak w Polsce wciąż wstyd, przyznać się, że kobieta nie radzi sobie z wychowaniem własnych dzieci, że jest wiecznie zmęczona, że są chwile, w których – choć kocha swe potomstwo – marzy, by go nie było, że nie akceptuje swojego ciała po porodzie.
Otwarcie, bezpośrednio, bazując na doświadczeniach swoich oraz innych kobiet, autorka burzy wyidealizowany obraz macierzyństwa, konfrontując czytelników z tym, o czym opinia publiczna słyszeć nie chce. Wygodnie jest bowiem zamknąć oczy na samotność tysięcy polskich matek. I nie mówię tu o samotności, utożsamianej z brakiem partnera, ale o samotnej walce z własnymi lękami, wątpliwościami i słabościami.
Choć główny wątek dotyczy rodzicielstwa, warto wspomnieć, że Natalia Fiedorczuk opisuje też wyjątkowe okoliczności, w jakich przyszło żyć ludziom w jej wieku – brak m.in. własnych mieszkań i stałych umów o pracę sprawiły, że to pokolenie pozbawione zostało stabilizacji, a co za tym idzie poczucia bezpieczeństwa.
Niezwykła, szczera, poruszająca, odważna – jedna z najważniejszych dla mnie polskich książek o kobietach.
Trzeci tytuł wśród dzisiejszych polecajek to „Magda” Meike Ziervogel – mocno inspirowana faktami opowieść o Magdzie Goebbels, żonie ministra propagandy w rządzie Adolfa Hitlera, która zasłynęła jako „Pierwsza Dama Trzeciej Rzeszy” i morderczyni sześciorga swoich dzieci.
Choć czytelnik zostaje uprzedzony o tym, że autorka miesza fakty z fikcją (taką informację można znaleźć na okładce książki), opisywane wydarzenia i sposób myślenia poszczególnych bohaterów są tak prawdopodobne, że owa granica się zaciera.
Ziervogel przedstawia Magdę nie tyle przez pryzmat jej pozycji czy roli, jaką odgrywała będąc żoną Goebbelsa, ale przede wszystkim jako kobietę, córkę i matkę.
Czytelnik poznaje tytułową bohaterkę poprzez jej myśli i czyny, ale też poprzez zapiski Helgi – najstarszej córki Goebbelsów oraz opowieść matki Magdy. Mamy tu więc trzy kobiety – trzy pokolenia, delikatnie mówiąc, niezdrowych relacji na linii matka-córka.
To również opowieść o trudnym dzieciństwie, naznaczonym koszmarem klasztornej szkoły i ignorancją własnej rodzicielki, to opowieść o kobiecie, która tak bardzo kochała swoje dzieci, że nie mogła znieść nawet myśli, iż mogłyby trafić w ręce wroga, być poniżane, żyć w hańbie i nędzy, to też opowieść o ułomnym ciele, zmagającym się z potwornym bólem i chorym umyśle, dla którego Adolf Hitler był jedyną prawdą, największą miłością i bóstwem.
Niby mała, ale potężnie dająca do myślenia rzecz.
A teraz pora na dwie pozycje, które w mojej ocenie wpisują się idealnie w kategorię lektur przyjemnych, przy których będziecie się doskonale bawić.
Pierwsza to przeczytana przeze mnie niedawno, powieść biograficzna autorstwa Katarzyny Drogiej „Niełatwo mnie zabić. Opowieść o Joannie Chmielewskiej”.
Jeżeli, tak jak ja, byliście miłośnikami komedii kryminalnych pióra Joanny Chmielewskiej, ale nie za wiele wiecie o jej życiu, to ta publikacja będzie strzałem w dziesiątkę.
To historia kobiety, której życie przypominało miejscami, pisane przez nią książki. Zresztą, jeżeli znacie twórczość Chmielewskiej, to niezłą zabawą może być odkrywanie w procesie lektury, co z własnego życia autorka przeniosła do tworzonych powieści.
Książka Drogiej napisana jest niezwykle lekko, wciągająco, z poczuciem humoru. Muszę przyznać, że był moment, gdy kompletnie zapomniałam, że czytam o kobiecie, która istniała naprawdę – dałam się porwać, a samą Chmielewską zaczęłam traktować jako bohaterkę powieści obyczajowej.
Ogromnym atutem tej publikacji jest to, że historia jednostki dzieje się tu na tle historii kraju i świata. Znajdziecie m.in. wzmianki o powojennej odbudowie Warszawy, wszelkiej maści „urokach” epoki PRL, działalności Solidarności, wyborze Karola Wojtyły na papieża, obradach Okrągłego Stołu, upadku muru berlińskiego czy zmianie ustrojowej w Polsce.
Bawiłam się przednio, co i Wam (nie tylko) podczas majówki polecam.
Druga, zdecydowanie rozrywkowa, pozycja to „Kółko się pani urwało” Jacka Galińskiego – komedia kryminalna, której główną bohaterką jest gadatliwa, zadziorna i wścibska starsza pani – Zofia Wilkońska.
Pewnego dnia, po powrocie z zakupów, staruszka zastaje wyłamane drzwi i splądrowane mieszkanie. Zgłasza policji włamanie i kradzież, ale możliwości intelektualne funkcjonariusza prowadzącego śledztwo ocenia jako mierne, więc postanawia sama rozwiązać sprawę. Nie spodziewa się jednak, że znajdzie się w sercu afery związanej z reprywatyzacją warszawskich kamienic.
Mamy tu: mocno przerysowaną postać głównej bohaterki, zawiłą intrygę, wartką akcję, potężną dawkę dobrego humoru i absurdu oraz lekkie pióro Galińskiego. W tle czai się jednak (nie tak wcale zabawna) kwestia traktowania osób starszych i ich miejsca we współczesnym społeczeństwie.
Dajcie proszę znać w komentarzach, jak wyglądałby Wasz idealny, majówkowy stosik literacki. Chętnie poczytam, bo zdarza mi się później sięgać po tytuły, które polecacie. Tymczasem trzymacie się ciepło, udanej majówki i trafionych wyborów literackich Wam życzę.