Jak już wielokrotnie wspominałam, większość filmów mnie nudzi, do kina chodzę sporadycznie, a moją jedyną – jak mi się wydawało – filmową słabością są komedie romantyczne, które oglądam w ilościach hurtowych, gdy mam naprawdę kiepski humor. Jakiś czas temu okazało się jednak, że jest kobieta, której widok na ekranie mnie elektryzuje. Piękna, urocza, utalentowana, jedyna i niepowtarzalna – Audrey Hepburn.
Przez wiele lat Audrey Hepburn „funkcjonowała w mojej głowie” przede wszystkim jako ikona mody. Pamiętam jaki zachwyt wywoływały we mnie jej zdjęcia – na każdym, niezależnie od tego czy była w prostej koszulce w paski, spodniach capri i balerinach czy może w kreacji od samego Huberta de Givenchy, wyglądała olśniewająco, elegancko, a przy tym naturalnie. Dla mnie wyczucie stylu = Audrey Hepburn.
Dopiero wiele lat później odkryłam Audrey jako aktorkę. Zaskoczyła mnie jej wszechstronność, zarówno w rolach komediowych, jak i dramatycznych sprawdzała się doskonale. Swoją filmową przygodę z Hepburn w roli głównej zaczęłam od „Rzymskich wakacji” i był to strzał w dziesiątkę. Pokochałam tę dziewczynę natychmiast, a filmy z jej udziałem do dziś oglądam z prawdziwą przyjemnością.
Poniżej przedstawiam Wam moich 5 propozycji na filmowe wieczory z Audrey. Jedna uwaga – mężczyźni zazwyczaj kiepsko znoszą tego rodzaju kino, ale na tzw. „babskich spotkaniach” te filmy sprawdzają się znakomicie (chyba, że wolicie Jamesa Bonda).
- RZYMSKIE WAKACJE, reż. William Wyler
Większość dziewczynek marzy o tym, by być księżniczką. Gdy okazuje się, że to mało prawdopodobne, zaczynamy marzyć o tym, by choć raz w życiu poczuć się jak księżniczka. Główną bohaterką „Rzymskich wakacji” jest księżniczka Anna i może dlatego kobiety pokochały ten film. Rzecz w tym, że Anna marzy o tym, by choć przez jeden dzień być normalną dziewczyną. Okazja nadarza się, gdy księżniczka przyjeżdża do Rzymu. Zmęczona nudnymi obowiązkami, wymyka się i spędza dzień incognito w stolicy Włoch. Jej towarzyszem jest sprytny dziennikarz (w tej roli Gregory Peck), który gdy poznaje prawdziwą tożsamość Anny, zamierza wykorzystać tę znajomość do własnych celów.
To mój ulubiony film z Audrey. Oglądając, bawiłam się przednio i chyba nie tylko ja, bo za rolę księżniczki Anny, Hepburn w 1954 roku dostała Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Jeśli nie oglądaliście – koniecznie musicie nadrobić zaległości!
- ŚNIADANIE U TIFFANY’EGO, reż. Blake Edwards
Kultowy film, którego nie sposób pominąć, gdy mowa o Audrey Hepburn. Oczywiście w pamięci mas utkwiła przede wszystkim słynna scena szukania kota w deszczu, w pamięci miłośników mody trencz oraz czarna suknia, zaprojektowana przez Huberta de Givenchy’ego, a w kobietach ten film umocnił wiarę w to, że prawdziwa miłość pokona wszystkie przeszkody oraz w to, że najpiękniejsza biżuteria to ta od Tiffany’ego.
Fabuła jest dosyć prosta, oto pisarz, potrzebujący wsparcia bogatej przyjaciółki/sponsorki wprowadza się do kamienicy, w której mieszka Holly Golightly, żyjąca na koszt całej rzeszy swoich adoratorów. Dwoje zagubionych ludzi odnajduje się w tłumie i tak rodzi się między nimi przyjaźń. Prawdę powiedziawszy, w dzisiejszych czasach to bardzo aktualna opowieść, choć bajkowe zakończenie mnie nie przekonuje. Tak czy inaczej – klasyka kina.
- HISTORIA ZAKONNICY, reż. Fred Zinnemann
Tym razem coś dla wytrwałych, bo sceny życia w klasztorze mogą uśpić nawet największych fanów talentu Audrey Hepburn, choć (o dziwo!) nie uśpiły mnie. Młoda dziewczyna, córka lekarza wstępuje do klasztoru. Marzy, by pojechać z misją do Afryki i tam nieść ludziom pomoc. Życie jednak szybko weryfikuje jej wyobrażenia o tym, jak wygląda służba w zakonie, klasztorna codzienność staje się uciążliwa, lecz silna wola pomaga jej wytrwać i spełnić marzenie. Więcej nie zdradzę, poza tym, że nie ma tu happy endu. Widz zostaje z pewnym niedosytem i niepewnością co do dalszych losów głównej bohaterki. Warto jednak zobaczyć ten film, by poznać inne, niekomediowe oblicze Hepburn.
- SABRINA, reż. Billy Wilder
Sabrina, córka szofera, po dłuższej nieobecności wraca do domu, w którym się wychowała i w którym pracuje jej ojciec. Wcześniej niedostrzegana dziewczyna, powraca jako piękna kobieta i od razu wzbudza zainteresowanie dwóch synów właścicieli majątku. Bracia są jak ogień i woda. Linus – spokojny, opanowany, chłodny, rzadko okazujący uczucia, skupiony na pracy i zarządzaniu firmą. David to z kolei lekkoduch, żądny przygód, uwielbiany przez kobiety i chętnie z tegoż uwielbienia korzystający, nastawiony na czerpanie z życia przyjemności i nie zawracający sobie zbytnio głowy służbowymi obowiązkami. Obaj okazują zainteresowanie Sabrinie, ona natomiast musi dokonać wyboru pomiędzy dawną miłością (David), nowym adoratorem, którego uczuć nie jest pewna (Linus), a wolnością.
Ona i ich dwóch to właściwie oklepany schemat, ale nie dla fabuły ogląda się „Sabrinę”. Obok siebie mamy tu troje doskonałych aktorów: Audrey Hepburn, Humphreya Bogarta oraz Williama Holdena. Za rolę w „Sabrinie” Audrey została nominowana do Oscara.
- DOCZEKAĆ ZMROKU, reż. Terence Young
Thriller z Audrey Hepburn? Dlaczegóż by nie? Aktorka wcieliła się w rolę niewidomej Susy Hendrix, do której mieszkania wtargnęli bandyci, poszukujący lalki, w której ukryta jest heroina. Zadaniem Susy jest przetrwać do momentu, gdy wróci jej mąż, a jej jedyną bronią jest umiejętność poruszania się w ciemności.
Cały film rozgrywa się właściwie w czterech ścianach mieszkania głównej bohaterki. To kolejny popis gry aktorskiej Audrey Hepburn – za tę rolę była nominowana do Oscara w 1967 roku – i kolejny dowód na to, że Audrey była aktorką wszechstronną. Polecam.
Plakaty filmowe pobrane z filmweb.pl