Koncentracja na przeszłości nie doprowadzi Cię do żadnych wartościowych osiągnięć w życiu
Bob Proctor
Wyobrażacie sobie kierowcę, który podróżuje, cały czas oglądając się za siebie? Może być mistrzem kierownicy, ale po kilku godzinach, zacznie odczuwać zmęczenie. Jadąc w ten sposób, będzie musiał znacznie ograniczyć prędkość, by nie uderzyć w drzewo, nie zjechać na sąsiedni pas czy nie potrącić pieszego na przejściu, a i tak będzie stanowił poważne zagrożenie na drodze. Po prostu nie da się patrzeć wstecz, chcąc przemieszczać się do przodu. Ta prosta zasada dotyczy nie tylko ruchu drogowego, ale i życia.
Wszystko jest „po coś”. Nawet, jeśli w tej chwili nie widzimy sensu w tym, co się z nami i wokół nas dzieje, prawdopodobnie za jakiś czas będziemy umieli właściwie ocenić wartość owych zdarzeń. Z moich skromnych doświadczeń wynika, że najwięcej uczymy się w chwilach najtrudniejszych, bo te najgłębsze, najbardziej dotkliwe przeżycia pokazują nam, jakie pokłady siły w nas drzemią. Co nie znaczy, że życzę Wam życiowych katastrof – wręcz przeciwnie, ale warto pamiętać, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, nie zawsze osiągamy sukces, nie zawsze zwyciężamy. Najważniejsze to umieć podnieść się po porażce, wyciągnąć wnioski i iść dalej.
Oczywiście łatwiej napisać, aniżeli zrobić. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą bardzo silne emocje, a tych nie sposób nie odczuwać. Różnego rodzaju niepowodzenia pozostawiają w nas ślady w postaci wściekłości, smutku, poczucia straty itp. Jakże często zapętlamy się w rozpamiętywaniu wciąż na nowo, gdzie popełniliśmy błąd i dlaczego to się przytrafiło właśnie nam. Analiza, jakiej dokonujemy, jest konieczna, by unikać błędów w przyszłości, ale gdy już jej dokonamy, trzeba zrobić krok dalej. Czy po 10 latach naprawdę ma to jeszcze znaczenie, kto bardziej się przyczynił do rozpadu Waszego związku, zerwania znajomości z przyjaciółką czy niepowodzenia projektu, nad którym pracowaliście? Ja wolę myśleć, że jestem dziś w lepszym miejscu – silniejsza, mądrzejsza, z bagażem doświadczeń, które pozwoliły mi poznać samą siebie.
Kilka lat zajęło mi uporanie się z emocjami, takimi jak niepewność, strach, żal czy złość, które sprawiały, że przeszłość wciąż ożywała w moim umyśle na nowo, nie pozwalając pójść dalej, trzymając mnie na łańcuchu przywiązania do tego, co było. Dziś wiem, że nie ma przyszłości, bez rozliczenia się z przeszłością, bez wyzbycia się złych emocji, bez wybaczenia tym, którzy zadawali ból, ale i wybaczenia samemu sobie wszystkich działań i decyzji, które raniły innych ludzi. Nie mam planu na przyszłość, bo żaden z tych, które miałam nie wypalił. Każdy kolejny dzień to dla mnie niezwykły dar, szansa na przeżycie cudownych chwil i poznanie wspaniałych ludzi. Nie zastanawiam się, nie planuję, nie analizuję – nareszcie po prostu żyję…
“Man surprised me most about humanity. Because he sacrifices his health in order to make money.
Then he sacrifices money to recuperate his health. And then he is so anxious about the future that he does not enjoy the present; the result being that he does not live in the present or the future; he lives as if he is never going to die, and then dies having never really lived.” – Dalai Lama
Przerażająco smutne, a jakże prawdziwe…