Rękoma i nogami broniłam się przed przeczytaniem tej książki, choć znam i bardzo lubię twórczość Katarzyny Drogiej. Rzecz w tym, że temat wojny (którejkolwiek), powstania warszawskiego, likwidacji getta, sowieckich łagrów czy „bieżeństwa” zwyczajnie mnie przeraża. Po „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall, dzienniku Adama Czerniakowa i wspomnieniach Adiny Blady-Szwajger, „Innym świecie” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego czy bliżej „podlaskiego” podwórka: „Bieżeństwie 1915. Zapomnianych uchodźcach” Anety Prymaki-Oniszk oraz „Nadziei aż po horyzont” Barbary Goralczuk, przez wiele dni odczuwałam niepokój. Kiedy jednak dowiedziałam się, że będę miała okazję poprowadzić spotkanie autorskie z Katarzyną Drogą, poświęcone jej najnowszej książce i postaci „doktor Irki”, zmusiłam się do lektury. Książkę wchłonęłam i się zachwyciłam.
