Przepłakałam… nie, raczej przeryczałam, zużywając przy tym paczkę chusteczek higienicznych, połowę tego filmu. Może to oznaczać, że mam zaburzenia emocjonalne, problem z gospodarką hormonalną organizmu, że jestem nadwrażliwa albo, że była to niezwykle poruszająca historia młodego chłopaka, który dzięki trosce, życzliwości, a z czasem również miłości ludzi, których spotkał na swojej drodze, z bezdomnego syna narkomanki przeistoczył się w, odnoszącego sukcesy, sportowca. Co lepsze – tę historię napisało życie.
