Nie rozumiała, co ludzie widzą w tych całych Mazurach… Ot, trochę drzew, kilka jezior i chmary komarów. Jechała tam ciesząc się z wolnego weekendu, ale „bez przekonania” co do wyboru lokalizacji. Dobrze, że przynajmniej rowery wpakowali „na pakę” – może nie zginą z nudów (oni, nie rowery). Wtedy jeszcze nie wiedziała, że wracając Mazury zabierze ze sobą. W sercu…
