Wszędzie kaszel, kichnięcia, zasmarkane nosy i podkrążone oczy. Mnie też dopadło jakieś paskudne choróbsko. Zanim jednak sięgnę po stos tabletek, przygotowuję w domowym zaciszu cały arsenał do walki z przeziębieniem. Oto moja broń!
Po pierwsze herbata
I bez przeziębienia jestem straszliwą herbaciarą, więc pierwszą rzeczą, którą robię, gdy zaczynam czuć się „niewyraźnie”, jest zaparzenie herbaty – czarnej z różnymi dodatkami: cytryną, miodem, imbirem lub kardamonem, malinami w sosie własnym (roboty mojej mamy). Owe dodatki mieszam dowolnie, w różnych proporcjach, tworząc kolejne kombinacje (po piątej takiej samej herbacie mielibyście dość wszystkiego).
Miód na gardło
To mój najszybszy sposób na gardłowe problemy – łyżka miodu, najlepiej skrystalizowanego (wiem – najpierw trzeba to jakoś „dźgnąć” i wydostać ze słoika), potraktowanego jak landrynka. Spokojnie czekamy aż miód się rozpuści i „otuli” gardło (na początku trochę drapie, trzeba to przeczekać), następnie nie jemy, nie pijemy i nie mówimy za dużo przez następną godzinę (albo dwie) 😉
W skrajnych przypadkach polecam gorące mleko z masłem czosnkiem i miodem – nie przepadam za tym zjawiskiem, ale gdy angina puka do drzwi…
Rosół… bo coś trzeba jeść
Umówmy się, to rozwiązanie jest doskonałe, gdy masz zdolności kulinarne i czas na gotowanie albo najfajniejszą mamę na świecie (to ja). Kiedy jestem przeziębiona, nie czuję smaku i nie mam apetytu, więc pewnie nie jadłabym nic, gdyby nie moja mama, która robi doskonały rosół.
Moja miłość do rosołu sięga dzieciństwa, gdy babcia przyrządzała go na płycie kaflowego pieca. Oczywiście wszystkie składniki, łącznie z kurą, pochodziły z własnego podwórka i ogródka, i nikomu nie przyszło do głowy, by zbezcześcić królewską zupę kupionym makaronem – makaron również był domowej roboty. Moja mama kontynuuje rodzinną, rosołową tradycję, choć piec został zastąpiony kuchenką gazową, a kura – indykiem (kiedyś spróbuję wykraść przepis, choć podejrzewam, że takowy nie istnieje). Polecam – rosół doskonale rozgrzewa.
Chrzan do kanapki
Jeśli jednak nie macie w pobliżu nikogo gotującego, a sił starcza, jedynie na sięgnięcie do chlebaka, do kanapki polecam chrzan – działa jak naturalny antybiotyk, pobudza apetyt, ale co najistotniejsze – pomaga oczyścić drogi oddechowe, gdy mamy katar. Rzecz w tym, że ten ze sklepu, to nieporozumienie. Wie to każdy, kto choć raz miał okazję zetrzeć chrzan (ja miałam) i przygotować go w wersji domowej, warto więc zapytać czy ktoś ze znajomych nie ma dostępu do „naturalnej” wersji chrzanu w słoiczku lub rozejrzeć się po osiedlowym bazarku – sprzedające tam babcie (przynajmniej te białostockie) mają zazwyczaj w zanadrzu jakieś domowe „wytwory”.
Czosnek – my love
Cóż… kocham czosnek. Przyznaję, ta miłość bywa dość kłopotliwa, ale warto. Kiedy nie działają inne metody, sięgam po kanapkę z czosnkiem. Kromka chleba, grubo posmarowana masłem, a na to posiekane dwa ząbki czosnku i… nie wychodźcie z domu. Następnego dnia powinniście się poczuć lepiej. Aha! Uwaga – nie przyjmujcie takiej „porcji dobra” na czczo, może podrażnić żołądek.
Magiczna mikstura na przeziębienie
Tak, takowa istnieje. Można, a nawet należy ją stosować nie tylko kiedy dopadnie nas przeziębienie, ale też profilaktycznie. Przepis: – 0,5 l wody- 2 łyżki świeżego, startego imbiru- 2 łyżki majeranku- ½ łyżeczki tymianku- 1 cytryna- 2 łyżki mioduWodę wlać do rondelka, doprowadzić do wrzenia. Imbir obrać i zetrzeć na tarce, dodać do wrzątku wraz z majerankiem i tymiankiem. Gotować jeszcze 5 minut. Wywar zostawić do ostygnięcia, przecedzić przez gęste sito, dodać sok z cytryny i miód. Przechowywać w szklanym naczyniu, w lodówce. Nie ma jasno wskazanych dawek, które należy przyjmować, ale ze względu na to, że jest dosyć ostry, proponuję zachować umiar i nie wypijać wszystkiego jednego dnia 😉
Jak mawiała babcia… wódka z pieprzem
Urodziłam się i mieszkam na Podlasiu, gdzie czy to przez bliskość granicy i koniczność dbania o dobre relacje z sąsiadami ze Wschodu, czy to z jakichś innych względów, alkohol jest nieodłącznym elementem życia towarzyskiego. Przez lata byłam więc w pewnym sensie dziwadłem, ponieważ zobaczyć mnie, spożywającą jakikolwiek alkohol, to było jak wygrać milion na loterii. Wyjątek – przeziębienie.
Cenię ludową mądrość, zwłaszcza, jeśli przekazuje mi ją moja własna babcia, a ta od zawsze twierdziła, że na przeziębienie dobra jest wódka z pieprzem (choć słyszałam też – i potwierdzam – że działa znakomicie na ofiary grzechu obżarstwa). Nie jestem lekarzem i nie wiem czy to prawda czy może mit, ale jeśli to drugie, to wiara czyni cuda. Kieliszek wódki z pieprzem na noc, może nie stawia od razu na nogi, ale w moim przypadku znacząco przyspiesza proces leczenia. Choć zważywszy na to, że nie jest to jedyny, stosowany przeze mnie specyfik, może mi się równie dobrze wydawać.
Wełniane skarpetki i chusta
O tak! Wełniane skarpetki i chusta wokół szyi to moje przeziębieniowe (i nie tylko) elementy garderoby. Tak opatulona poruszam się po mieszkaniu, i tak zakamuflowana kładę się spać. A skoro o śnie… to chyba mój ulubiony sposób na przeziębienie i grypę. Nic tak nie stawia na nogi, jak solidna porcja snu i święty spokój. A Wy, jakie macie sposoby na przeziębienie? Oczywiście najbardziej interesują mnie te naturalne…
Foto: unsplash.com (https://unsplash.com/@gaellemm )