Nie mam w zwyczaju podążać za aktualnymi trendami, chyba że jakiś wyjątkowo przypadnie mi do gustu. Dotyczy to nie tylko kwestii mody, ale i literatury. Z tego też powodu większość publikacji, po które sięgam to książki obecne już od jakiegoś czasu na rynku. Nie zmienia to faktu, że lubię odkrywać nowych autorów. Nowych, czyli takich, których twórczości jeszcze nie znam. Zapraszam Was dziś na garść refleksji po moim pierwszym spotkaniu z prozą Izabeli Janiszewskiej.
To nazwisko krążyło wokół mnie już od jakiegoś czasu. I nic dziwnego, bo Izabela Janiszewska związana jest z Wysokiem Mazowieckiem – miastem położonym w województwie podlaskim, czyli w województwie z którego pochodzę i w którego stolicy mieszkam. Mimo bardzo pozytywnych opinii na temat twórczości Janiszewskiej, dość długo omijałam jej książki, tłumacząc to sobie brakiem czasu. Dopiero ostatnia wizyta w białostockiej Taniej Książce i spotkanie z Agnieszką, prowadzącą na Instagramie profil Ruda Czyta sprawiło, że w końcu się skusiłam i sięgnęłam po polecany przez Rudą „Apartament”. I to był strzał w dziesiątkę, ale… od początku.
Zacznijmy od fabuły. Małżeństwo – Tomasz i Nina Engelowie przyjeżdżają do luksusowego hotelu Wichrowe Wzgórza w Karkonoszach. Chcą odpocząć – ona jest tancerką, ma za sobą intensywne próby do musicalu, on prowadzi zajęcia w Warszawskiej Szkole Filmowej, a oprócz tego jest pisarzem mającym na koncie świetnie przyjętą książkę i właśnie pracuje nad kolejną.
Szybko się okazuje, że nie wszystko jest tak idealne, jak by się na pierwszy rzut czytelniczego oka wydawało. Tomasz ukrywa przed żoną, że po niedawnym upadku z drabiny, cierpi na bóle głowy, a do tego zmaga się z niemocą twórczą, czując jednocześnie presję ze strony wydawcy, który już zdążył zapowiedzieć publicznie jego nową, nieistniejącą jeszcze, książkę. W dodatku odkrywa, że Nina jest w ciąży, lecz zataiła to przed nim. Wściekły z powodu dziecka, którego nie chce i z powodu braku weny, trzeźwy od lat alkoholik Tomasz upija się w hotelowym barze. To wówczas przysiada się do niego niejaki Wiktor Abart – postać, kojarząca mi się z Wolandem z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa. Abart zdaje się sporo wiedzieć o Tomaszu, najwyraźniej śledzi jego pisarską karierę i proponuje, że opowie mu historię, dzięki której Engel przełamie twórczą blokadę. Opowie „jak to jest z bliska patrzeć na czyjąś śmierć i pozwolić mu umrzeć”. Tomasz stara się zignorować dziwnego nieznajomego, po czym w stanie upojenia alkoholowego udaje się do wynajętego apartamentu, gdzie zasypia u boku swojej żony.
Następnego dnia odkrywa, że Nina zniknęła, a obsługa hotelu zachowuje się tak, jakby kobiety nigdy nie było w Wichrowych Wzgórzach. Przerażony Tomasz rozpoczyna poszukiwania żony…
Narratorem w tej powieści jest główny bohater, Tomasz Engel, dzięki czemu patrzymy na świat jego oczami, znamy jego myśli, wiemy co czuje. Możemy sięgnąć znacznie dalej i głębiej aniżeli aktualne wydarzenia, np. widzimy sceny z dzieciństwa, gdy był gnębiony przez ojca. Wyraźnie też czujemy jak narasta w Tomaszu napięcie, strach i determinacja, a także bunt wobec faktu, że wszyscy wokół próbują wmówić mu, iż pewne wydarzenia nie miały miejsca.
Perspektywa Niny przedstawiona jest jedynie w kilku miejscach, gdy Czytelnik ma okazję zapoznać się z wpisami z jej dziennika. Warto jednak podkreślić, że te wpisy dostarczają informacji, które wpływają na to jak postrzegamy Tomasza Engela.
Już od pierwszych stron widać, że Izabela Janiszewska zna się nie tylko na budowaniu napięcia, ale też genialnie, jednym zdaniem potrafi zmienić nastrój opowieści. Piękno gór i bliskość natury tworzą momenty dające wrażenie spokoju, lecz wystarczy szczekanie psa, zbity wazon, sarna pojawiająca się na drodze czy wpadnięcie na pokojówkę, która rozlewa kawę, by czytelnik wiedział, że to tylko pozory, że za chwilę wydarzy się coś złego.
A kiedy w końcu się wydarza, gdy znika Nina, a ludzie wokół przekonują Tomasza, że jego żona nigdy nie dotarła do hotelu Wichrowe Wzgórza, zaczynamy się zastanawiać co jest prawdą, a co fikcją. Czy to możliwe, że patrzymy na świat oczami szaleńca? A może coś się stało Ninie i teraz wszyscy próbują zatuszować sprawę?
Przyznam, że dość szybko wybrałam jedną z dwóch powyższych opcji. Okazało się, że moje podejrzenia są słuszne, ale i tak zakończenie, a zarazem wyjaśnienie całej historii było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Dopiero wiedząc jakie jest rozwiązanie zagadki zniknięcia Niny Engel, zaczęłam zauważać pewne znaki, sygnały, sytuacje, które finalnie ułożyły się w spójną całość.
Znakomity thriller psychologiczny, zawiła intryga, genialnie budowane napięcie, a w tle: nieprzepracowana trauma, kwestia znęcania się nad dziećmi, zbrodnia sprzed lat, mechanizm wyparcia i pragnienie wymierzenia sprawiedliwości.
„Apartament” Izabeli Janiszewskiej polecam Wam gorąco i zapewniam, że to dopiero początek mojej bliższej znajomości z twórczością tej autorki.
Wydawca o książce:
W tak idealnym miejscu nawet zbrodnie muszą być doskonałe.
Wszystkie małżeństwa mają swoje tajemnice. Lecz tylko niektóre z nich są równie wstrząsające.
Nina i Tomasz Engelowie przyjeżdżają do luksusowego hotelu w Karkonoszach na upragniony weekend. Kurort zdaje się wymarzonym miejscem na odpoczynek, do czasu gdy Nina znika bez śladu. Jakby rozpłynęła się w powietrzu…
Zrozpaczony Tomasz próbuje dotrzeć do prawdy, ale szybko przekonuje się, że ta ma wiele odcieni, a wersje wydarzeń poszczególnych świadków znacząco różnią się od tej pamiętanej przez mężczyznę. Komu zaufa, nie będąc pewnym, czy może wierzyć samemu sobie?
„Apartament” to klimatyczny thriller psychologiczny o bólu, który nie ustaje, i krzywdach, których echo słychać nawet po latach.
Tytuł: Apartament
Autor: Izabela Janiszewska
Wydawca: Czwarta Strona/Wydawnictwo Poznańskie
Rok wydania: 2022
Ilość stron: 360
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-67324-03-8