Powieść obyczajowa z historią w tle i rozbudowanym wątkiem romantycznym to zdecydowanie nie jest mój pierwszy, literacki wybór. No chyba, że lektura takiej książki staje się elementem mojej pracy. Tak trafiłam na „Złodziejkę listów”.
Nastoletnia Astrid Rosenthal mieszka w Łomży z rodzicami oraz braćmi – Dawidem i Jaakowem. Jest rok 1941, w życie właśnie weszło rozporządzenie nakazujące Żydom noszenie żółtych oznaczeń, narasta strach, zmieniają się relacje sąsiedzkie – dawni znajomi, widząc żydowskich kolegów i koleżanki, przechodzą na drugą stronę ulicy.
W końcu w Łomży powstaje getto. Odwiedza je jeden z najokrutniejszych i brutalnych nazistowskich przywódców – Erich Koch, który na oczach dziewczyny zabija 12 osób. To właśnie w tym momencie do Astrid dociera, że można kogoś pozbawić życia tylko dlatego, że jest Żydem.
Abram Rosenthal, ojciec Astrid, sprzedaje kosztowności, by wyrobić córce fałszywą kenkartę i umożliwić jej ucieczkę do Warszawy. Jednym przedmiotem zabranym z łomżyńskiego getta i łączącym ją z dawnym życiem jest otrzymana na osiemnaste urodziny książka – oryginalne, niemieckie wydanie „Cierpień młodego Wertera” Johanna Wolfganga Goethego.
Traf sprawia, że pierwszym człowiekiem, którego Astrid – już jako Karolina, Polka i katoliczka – spotyka w okupowanej Warszawie jest oficer SS, Walter Schmidt. Mężczyzna wydaje się być zauroczony młodą damą, zaprasza ją do kawiarni, gdzie oboje całkowicie pochłania rozmowa o literaturze i muzyce. Dziewiętnastoletnie serce łomżynianki zaczyna bić szybciej przy tym niezwykłym człowieku. Walter zapisuje jej w książce swój adres, lecz gdy zapytana o to gdzie pracuje, dziewczyna odpowiada, że w Teatrze Polskim (nie wiedząc, że został on przez Niemców przekształcony w Theater der Stadt Warschau) skonsternowany esesman wychodzi na chwilę do łazienki, a Astrid widząc jego reakcję, czym prędzej opuszcza lokal.
Dach nad głową i pracę, Astrid znajduje w… maglu, mieszczącym się naprzeciwko willi zamieszkiwanej przez Waltera Schmidta. Pralnię prowadzi Niemka, Frau Kluge – gorąca zwolenniczka nauk Adolfa Hitlera i matka Alberta – okrutnego żandarma, specjalizującego się w tropieniu ukrywających się Żydów. Z okien magla zakochana panna Rosenthal może podglądać ukochanego i… podrzucać mu przepełnione uczuciami listy.
Tego wszystkiego dowiadujemy się z opowieści snutej przez samą Astrid, choć poznajemy ją nie jako prześladowaną w czasie wojny dziewczynę, ale jako wielką gwiazdę Hollywood, która w 1958 r. wraca do Polski, by zeznawać jako świadek w procesie nazisty, którego personaliów początkowo nie znamy. To właśnie moment składania zeznań staje się pretekstem do „przeniesienia się w czasie” oraz opowiedzenia historii niezwykłej znajomości Żydówki i oficera SS.
Równolegle do tej opowieści, przedstawiane są wydarzenia z roku 2014, gdy 24-letnia Zosia, w kamienicy należącej do swojej rodziny, znajduje ukryte w piecu listy adresowane do Waltera Schmidta, a także zdjęcia i niemieckie odznaczenia. Po tym jak tajemnicza korespondencją zaczyna się interesować lokalny dziennikarz , a Zosia upublicznia jeden z listów w mediach społecznościowych, otrzymuje z Argentyny maila od niejakiego Davida Harpera, który domaga się zwrotu listów i grozi dziewczynie żądaniem wysokiego odszkodowania, jeśli opublikuje treść kolejnego.
Nietrudno się domyślić, że sprawy są ze sobą powiązane, choć postaci Zosi i Davida zdają się być jedynie furtką do opowiedzenia powojennych losów Astrid i Waltera.
„Złodziejka listów” to powieść obyczajowa z rozbudowanym wątkiem romantycznym. To opowieść o wojnie odsłaniającej prawdziwe oblicze człowieka, o strachu i terrorze, o warunkach życia w łomżyńskim getcie, o sile rodzicielskiej miłości, o konieczności ukrywania własnej tożsamości, żałobie po śmierci przyjaciela i szukaniu ukojenia w alkoholu, o koszmarze powstania warszawskiego i niemieckiej pętli zaciskającej się wokół walczących powstańców, o nadziei i jej utracie, o wielkim talencie odkrywanym w restauracji prowadzonej przez największe gwiazdy-aktorki przedwojennej Warszawy i na deskach teatru prowadzonego przez okupantów.
W końcu jest to opowieść o miłości – pierwszej, naiwnej, romantycznej, nierealnej, rodem z dzieł Goethego. Tę naiwność tłumaczę sobie jednak wiekiem głównej bohaterki, czasami w których dorastała i jej pochodzeniem.
Jeśli spodziewacie się pikantnych scen, to srogo się rozczarujecie, bo tych w książce Anny Rybakiewicz nie ma. Są za to silne emocje, targające dziewczyną zakochaną w okupancie, wrogu, oprawcy, doskonale zdającą sobie sprawę, że jest to uczucie nieakceptowalne.
O ile można mówić tu o (za)rysie psychologicznym postaci Astrid, o tyle Walter Schmidt jest postacią niemal posągową, idealizowanym wyobrażeniem. Tak naprawdę wiemy o nim jedynie tyle, że jest przystojnym, przyciągającym uwagę, trzydziestoletnim mężczyzną, świetnie prezentującym się w mundurze, lubiącym literaturę i grającym na fortepianie Schumanna, a także zakazanego Chopina. Nigdy nie dowiadujemy się jaka była jego rola w strukturach SS, czy i jakie zbrodnie ma na sumieniu. Patrzymy na niego oczami Astrid, a w nich odbija się jedynie obraz mężczyzny, którego pokochała.
Lekkie pióro Anny Rybakiewicz sprawia, że czyta się tę powieść szybko. To dobry wybór, jeżeli szukacie czytadła na weekend, choć muszę zaznaczyć, że ta wyidealizowana, romantyczna wizja miłości może się wydać zbyt abstrakcyjna, zbyt bajkowa. Jednocześnie kiedy przypomnę sobie siebie w wieku lat dziewiętnastu (a było to już dobrych 20 lat temu), to widzę jak wiele było we mnie naiwnych wyobrażeń na temat relacji międzyludzkich, w tym relacji romantycznych. Może dlatego dałam się porwać tej historii, chociaż gatunkowo to „nie moje klimaty”.
Podsumowując – lekkie, przyjemne czytadło, miejscami wzruszające, miejscami dość naiwne. Wśród moich znajomych są osoby, którym „Złodziejka listów” się podobała, ale są też takie, którym ta książka zupełnie nie przypadła do gustu. Na mnie co prawda nie zrobiła „efektu WOW”, ale okazała się pozytywnym zaskoczeniem.
Wydawca o książce:
WOJNA ODEBRAŁA JEJ WSZYSTKO, CZEGO PRAGNĘŁA OD ŻYCIA. SPOKÓJ. MIŁOŚĆ. PRZYSZŁOŚĆ.
Astrid Rosenthal, młodziutka żydówka z Łomży, na kilka dni przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Na swojej drodze spotyka Waltera Schmidta, oficera SS. Początkowo mężczyzna jest oczarowany dziewczyną, do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona. Na szczęście Astrid udaje się uciec z rąk wroga i niespodziewanym zrządzeniem losu znajduje schronienie w maglu prowadzonym przez Niemkę. Ścieżki bohaterów będą się nieustannie przecinać. Walter za wszelką cenę będzie próbował odnaleźć Astrid. Ona z kolei zrobi wszystko, aby nie dać się złapać, gdyż wie, że skończy się to dla niej tragicznie. Nie przeczuwa jednak, czym tak naprawdę kieruje się oficer SS, szukając dziewczyny…
Tytuł: Złodziejka listów
Autor: Anna Rybakiewicz
Wydawca: Wydawnictwo Filia
Rok wydania: 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 354
ISBN: 978-83-8280-606-9