Tej książki nie było w moich czytelniczych planach na lipiec, ale jak powszechnie wiadomo plany są po to, aby je zmieniać, więc kierując się potrzebą odpoczynku, zaczęłam rozglądać się za czymś lekkim, łatwym i przyjemnym. Skusiła mnie, tonąca w zieleni, okładka „Leśniczówki Wszebory” Joanny Tekieli. Co z tego wodzenia na pokuszenie wynikło – o tym w dzisiejszym tekście.
„Leśniczówka Wszebory” Joanny Tekieli to powieść, która mogłaby stanowić punkt wyjścia do stworzenia scenariusza telenoweli. Młoda dziewczyna, Ola, niespodziewanie traci pracę w Krakowie. Szybko okazuje się, że rynek wcale nie jest otwarty na copywriterów i chcąc znaleźć jakąkolwiek pracę, Ola musi obniżyć swoje wymagania i wykazać się elastycznością. Po kilku przykrych doświadczeniach z potencjalnymi i faktycznymi pracodawcami, dziewczyna wysyła CV do Wszeborowa, położonego niespełna 200 km od Krakowa, gdzie poszukiwany jest redaktor do przygotowania tekstów do folderu reklamowego dla turystów. Praca ma zająć 1-2 miesiące, gmina zapewnia zakwaterowanie i wyżywienie.
Nie zaskoczę Was zdradzając, że Ola dostaje tę pracę. Z Krakowa trafia na koniec świata – do leśniczówki, położonej we Wszeborowskim Parku Narodowym. Mieszka w jednym domu z milczącym i zdecydowanie sceptycznie nastawionym do jej pracy, leśniczym – Andrzejem oraz jego dziesięcioletnim (zdaje się) synem – Maćkiem, który otwartością i gadatliwością nadrabia małomówność ojca. Ola dość szybko dowiaduje się, że żona Andrzeja i mama Maćka – Sylwia jest śpiewaczką operową, która wyjechała do Hiszpanii „robić karierę” i porzuciła rodzinę.
Co było dalej? Łatwo się domyśleć – jako czytelnicy jesteśmy świadkami rozwijającej się i zmieniającej relacji między Olą a Andrzejem – od początkowej niechęci do sympatii. O Oli wiemy, że pragnie mieć dziecko, więc Maciek staje się dla niej swego rodzaju uosobieniem tego marzenia.
Skoro jesteśmy przy bohaterach, nie powiedziałabym, że dostajemy tu jakiś rozbudowany rys psychologiczny postaci – wszystkie są skonstruowane w bardzo prosty sposób i niczym nie zaskakują.
Pewnym wyjątkiem jest tajemniczy starzec, którego Ola spotyka zaraz po przyjeździe do Wszeborowa i później, kilkakrotnie podczas swojego tam pobytu. Mężczyzna wygłasza coś na kształt przepowiedni, wieszczy nadejście zła i potrzebę ratowania puszczy. Jest to bohater, dla pojawienia się którego nie znajduję przekonującego uzasadnienia. Jego obecność nie wpływa właściwie na fabułę, nie wiemy kim jest. Możemy się domyślać, że ma w zestawieniu z legendą o Wszeborze – strażniczce lasu, która wieki temu stanęła w obronie puszczy i nie pozwoliła rycerzom ściąć starego dębu, oplatając drzewo rękoma i wrastając w jego pień – stanowić próbę wprowadzenia do powieści słowiańskich bóstw. Tyle, że ten wątek to niewykorzystany potencjał – zupełnie jakby dodano go, bo w ostatnich latach słowiańskie bóstwa całkiem nieźle się sprzedają.
Rozbudowany został za to, niestety, wątek ekologiczny. By przyciągnąć turystów, planowana jest wycinka fragmentów wszeborowskiego lasu, co umożliwi zbudowanie hotelu i restauracji. Proekologiczne wypowiedzi w tej książce, delikatnie rzecz ujmując, trącą naiwnością, a scena, w której zatrudniona przez gminę copywriterka – dziewczyna, która nie mogła znaleźć pracy i dla której wyjazd do Wszeborowa był ostatnią deską ratunku – proponuje ściągnięcie na miejsce przyszłej inwestycji, o realizację której stara się jej pracodawca, stada ekologów do protestów, brzmi po prostu niewiarygodnie. Zupełnie nie kupiłam tej historii.
Najmocniejszym punktem „Leśniczówki Wszebory” jest tło w postaci małej społeczności, w której ciekawość jest pierwszym grzechem mieszkańców, gdzie pełno jest układów i wzajemnych zależności, gdzie równie dobrze jak wsparcia i współczucia, doświadczyć można ignorancji i znieczulicy. Tekieli sięga tu po ważny problem społeczny – przemoc domową, pokazując jednocześnie samotność ofiar.
Pojawia się też wątek kryminalny – w mojej ocenie najciekawszy – i choć realnie wpływa na losy bohaterów, schodzi na dalszy plan, dając pierwszeństwo warstwie obyczajowej i relacjom na linii Ola – Andrzej, przy śledzeniu których niemal zasnęłam. Plus należy się za to za nieoczywiste zakończenie.
Jeśli jeszcze nie zauważyliście, to ta książka nie przypadła mi do gustu – zarówno w warstwie fabularnej, jak i językowej – autorka pisze w sposób do bólu prosty, pozbawiony jakiejkolwiek finezji. Bohaterowie są miejscami przerysowani, miejscami nudni i nijacy, jest co najmniej kilka wątków, których potencjału Joanna Tekieli nie wykorzystała.
Lektura „Leśniczówki Wszebory” okazała się dla mnie rozczarowująca. Ubolewam, zwłaszcza, że o książkach Joanny Tekieli słyszałam raczej pozytywne opinie. Trudno oceniać twórczość autorki, bazując zaledwie na jednej publikacji, dlatego zachęcam byście wyrobili sobie zdanie samodzielnie.
Jeśli czytaliście inne powieści Joanny Tekieli, podzielcie się proszę swoimi wrażeniami w komentarzach.
Wydawca o książce:
ZANURZCIE SIĘ WRAZ Z OLĄ W PIĘKNEJ KRAINIE OTOCZONEJ WSZEBOROWSKĄ PUSZCZĄ, GDZIE DZIEJE SIĘ DOBRO, A UCZUCIA MAJĄ NIEPOSKROMIONĄ SIŁĘ.
Kiedy firma, w której od lat pracuje Ola, nagle zostaje zlikwidowana, młoda kobieta przekonuje się, że rynek pracy wcale nie jest tak łaskawy, jak mówią o tym media. Chwyta się różnych, mało satysfakcjonujących zajęć, aż trafia jej się niezwykła oferta: zredagowanie przewodnika po Wszeborowskim Parku Narodowym. Ola wyjeżdża do Wszeborowa z wielkimi nadziejami,
ale nawet w najśmielszych snach nie spodziewa się tego, jak bardzo ten wyjazd i pobyt wśród dzikiej przyrody, wpłynie na jej całe życie.
Tytuł: Leśniczówka Wszebory
Autor: Joanna Tekieli
Wydawca: Wydawnictwo Filia
Rok wydania: 2021
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 360
ISBN: 978-83-8195-381-8