Trudno uwierzyć, że ta historia wydarzyła się naprawdę, a jednak 28 sierpnia 2008 r., na ławie oskarżonych zasiadły… siostry zakonne, prowadzące w Zabrzu Ośrodek Wychowawczy Sióstr św. Karola Boromeusza. Choć we wspomnianym sierocińcu, trafiające tam dzieci, miały być przede wszystkim bezpieczne, doświadczyły okrucieństwa i cierpienia. M.in. o tym, co przeszły, jak doszło do wykrycia nadużyć i dlaczego przez lata nie dawano wiary opowieściom wychowanków, w książce „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” napisała Justyna Kopińska.
Ośrodek wychowawczy, prowadzony przez siostry boromeuszki, położony był w centrum Zabrza, cieszył się w mieście dobrą opinią – porzucone, niechciane czy odebrane rodzicom dzieci, w tym te z różnym stopniem niepełnosprawności – siostry przyjmowały nawet w środku nocy. Lokalna społeczność (a może władze) doceniła pracę i poświęcenie, prowadzącej ośrodek, siostry dyrektor Bernadetty – w 2003 r. otrzymała statuetkę św. Kamila, przyznawaną tym, którzy swoją działalnością społeczną „zyskali wdzięczność i szacunek mieszkańców Zabrza”[1].
Być może prokuratura nie zainteresowałaby się sierocińcem, gdyby nie zaginięcie zimą 2006 r. ośmioletniego Mateusza Domaradzkiego z Rybnika. Tropy doprowadziły policjantów do dwóch sprawców – młodych mężczyzn, często przebywających w pobliżu szkoły, do której chodził zaginiony chłopiec i zaczepiających dzieci. Jednym z nich był Tomasz – były wychowanek ośrodka sióstr boromeuszek.
W trakcie przesłuchania mężczyzna opowiedział o swoim pobycie w tym miejscu. Wedle jego słów, homoseksualne gwałty i molestowanie wśród podopiecznych były na porządku dziennym, a pracujące tam zakonnice nie reagowały na akty przemocy. To wówczas prokurator Joanna Smorczewska postanowiła sprawdzić co się dzieje w zabrzańskim sierocińcu.
Justyna Kopińska opisuje sprawę zaginięcia ośmiolatka z Rybnika, która staje się punktem wyjścia dla głównej opowieści o tym, co działo się w ośrodku prowadzonym przez boromeuszki. Dociera do byłych wychowanków, rozmawia z prowadzącą sprawę prokurator i pracującym przy śledztwie policjantem, ze świecką wychowawczynią z sierocińca i psychologiem, którego opinie interpretujące molestowanie jako okazywanie uczuć wydają się kontrowersyjne, z nauczycielką jednego ze skrzywdzonych chłopców, która odważyła się zainterweniować w sprawie ucznia i z wizytatorem z kuratorium, który wiedziony intuicją i zaniepokojony pogłoskami, spotkał się z dziećmi z ośrodka na neutralnym gruncie (w szkole), by wysłuchać ich wstrząsających historii, a za swoją dociekliwość został odsunięty od sprawy.
Reportażystka przywołuje też zeznania świadków w procesie dwóch sióstr – Bernadetty i Franciszki oraz opisuje częściowo przebieg tegoż procesu.
Dzieci z ośrodka były bite, poniżane i wyzywane. Dochodziło do molestowania, w tym gwałtów, o których – jak wynika z zeznań świadków – opiekunki wiedziały. Zakonnice miały pozwalać, by niektórzy z wychowanków wymierzali kary innym.
„W 2010 r. Sąd Rejonowy w Zabrzu uznał siostrę Bernadettę i siostrę Franciszkę za winne przemocy psychicznej i fizycznej wobec wychowanków oraz pomocnictwa w aktach pedofilskich na czterech nieletnich wychowankach i nakłaniania starszych wychowanków do przemocy fizycznej wobec młodszych chłopców”. [s. 167]
„Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” to przerażająca opowieść o tym, jak patologia staje się normą i jak zło rodzi zło. O tym, jak głęboko tkwią w społeczeństwie przekonania na temat osób, związanych z Kościołem i że często łatwiej jest ignorować nawet najbardziej niepokojące sygnały niż zaakceptować prawdę, która zburzy przyjęty porządek świata. To historia brutalnie obnażająca nieudolność polskiego systemu opieki, który przez lata nie widział ofiar i w którym zabrakło mechanizmów kontroli, pozwalających na wykrycie nadużyć i skuteczne zapobieżenie im w przyszłości. Mam tu na myśli nie tylko brak reakcji (lub możliwości reakcji) ze strony instytucji świeckich, ale też kościelnych (tj. władz zgromadzenia boromeuszek), które pozwoliły na to, by w sierocińcu, gdzie przebywały dzieci ze szczególnymi potrzebami, pracował personel nie mający odpowiednich kwalifikacji, gdzie była niewystarczająca liczba opiekunów i gdzie dochodziło do aktów agresji pomiędzy wychowankami, ale też ze strony zakonnic. Co gorsza, niektóre z nich zgłaszały przełożonym swoje zaniepokojenie radykalnymi metodami wychowawczymi i zasadami, panującymi w ośrodku – reakcji nie było. Zdaje się, że dopiero medialna burza wymusiła na władzach zgromadzenia zajęcie stanowiska w tej sprawie.
Kopińskiej, choć znana jest z tego, że stara się zachować bezstronność, nie udało się tym razem w pełni ukryć emocji – i nic dziwnego, bo sprawa jest wyjątkowo poruszająca – skrzywdzone zostały dzieci. Jednocześnie należy podkreślić, że autorka bazuje na aktach, nagraniach z eksperymentów procesowych i wszelkich pismach/dokumentach, dotyczących tej sprawy. Wyjaśnia, że w książce opisała tylko te rodzaje przemocy, stosowane przez siostry, dla których znalazła potwierdzenie w wymienionych wyżej dokumentach lub o których usłyszała z co najmniej dwóch źródeł.
Reportażystka używa języka pozbawionego ozdobników, miejscami dosadnego, skupia się na konkretach i faktach. Jeśli pojawiają się w tej książce emocje, to przede wszystkim w zachowaniach i wypowiedziach jej rozmówców, choć – jak wspominałam – uważny czytelnik dostrzeże też przebijające w kilku miejscach (np. rozmowa z psychologiem) odczucia samej Kopińskiej.
Lektura angażująca czytelnika emocjonalnie, dotykająca niezwykle trudnego tematu, poruszająca, skłaniająca do refleksji. Jednocześnie widać tu ogrom mozolnej, mrówczej, dziennikarskiej roboty. Kawał dobrej literatury, choć zdecydowanie nie dla każdego.
Wydawca o książce:
Mówiły: Ty alkoholiku, ułomie, głupku. Masz zło w genach zapisane.
O sprawie, zakończonej skazaniem siostry Bernadetty na więzienie, słyszeliśmy wszyscy. Ale jak to, co działo się w Ośrodku przez ponad trzydzieści lat, było w ogóle możliwe? Czy gdyby nie koszmar bitych i molestowanych wychowanków – dzieci i dorosłych, normalnych i niepełnosprawnych umysłowo w wieku od czterech do trzydziestu czterech lat – doszłoby do morderstwa małego Mateusza? W lutym 2006 chłopiec został zgwałcony i zabity przez Tomasza, byłego wychowanka Ośrodka, ofiarę tamtejszej „pętli molestowania”, bo Tomasz, zanim zaczął wykorzystywać chłopców, już jako kilkuletnie dziecko był gwałcony przez starszych wychowanków.
Czy Bóg wybaczy… – opowiadająca z różnych stron historię koszmaru w Ośrodku, procesu z przesłuchaniami zastraszonych wychowanków – to przede wszystkim porażająca opowieść o przyzwoleniu. Głośnym i cichym. Jak to możliwe, że sprawy przez lata nie nagłośniły nauczycielki, widząc brudnych i pobitych uczniów, przychodzących z Ośrodka? Jak to możliwe, że kontroli nie sprawowało kuratorium, ale zakon? Pytanie, czy Bóg wybaczy siostrze Scholastyce, Bernardetcie, Monice czy Patrycji, bijącej menażką do utraty przytomności i próba odpowiedzi na to, kim były i są owe kobiety, co spotkało je we wcześniejszym życiu, że stały się potworami oraz dlaczego za potwory wcale się nie uważały – to jeszcze inna sprawa
Justyna Kopińska – dziennikarz, socjolog. Publikuje w Dużym Formacie „Gazety Wyborczej”. Tematyka – artykuły śledcze, prawo karne, sądy, więziennictwo. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Stanach Zjednoczonych i Afryce środkowej. Laureatka Amnesty International Journalism Award. Dwukrotna finalistka nagrody im. Teresy Torańskiej w kategorii najlepszy materiał dziennikarski roku, finalistka Grand Press oraz MediaTorów w kategorii najbardziej znane publikacje. W 2014 roku otrzymała wyróżnienie im. Andrzeja Woyciechowskiego.
Tytuł: Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?
Autor: Justyna Kopińska
Wydawca: Świat Książki
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 232
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-7943-858-7
[1] Wyróżnienie im. Św. Kamila, miastozabrze.pl, [dostęp: 24.02.2025 r.], https://miastozabrze.pl/czas-wolny/kultura/nagrody/wyroznienie-im-sw-kamila/