Wojciecha Chmielarza poznałam podczas spotkania autorskiego w Książnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku. Chyba nigdy żaden autor nie zrobił na mnie takiego wrażenia: kulturalny, uśmiechnięty, otwarty, traktujący Czytelnika z szacunkiem, a jednocześnie mający odwagę mówić co myśli. Zafascynował mnie swoją opowieścią o pisaniu, dlatego czym prędzej zakupiłam „Podpalacza” – pierwszą część cyklu z komisarzem Jakubem Mortką w roli głównej i… aż wstyd się przyznać, ale dziesięć miesięcy zajęło mi znalezienie czasu na „przyjrzenie się” tej książce. Okazało się, że to najlepszy kryminał, jaki czytałam na przestrzeni ostatnich lat.
Akcja powieści dzieje się w Warszawie. W jednym z domów w dzielnicy willowej wybucha pożar. Ginie mężczyzna, a jego żona, znana celebrytka, zostaje ciężko ranna. Na miejsce przyjeżdża komisarz Jakub Mortka z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw. Choć sprawa z pozoru wygląda na nieszczęśliwy wypadek, pracujący na pogorzelisku strażak – aspirant Marcin Kowalski – twierdzi, że było to podpalenie, informując jednocześnie o wcześniejszych przypadkach pożarów w tej okolicy. Różnica jest jedna – tym razem zginął człowiek.
Komisarz Mortka wraz z podkomisarzem Dariuszem Kochanem rozpoczynają śledztwo, walcząc przy tym z czasem. Podpalacz bowiem nie próżnuje – wznieca kolejne pożary, giną kolejni ludzie. Policjanci tymczasem próbują znaleźć klucz, według którego działa przestępca.
Komisarza Mortkę polubiłam od razu, choć ta postać nie wyróżnia się szczególnie na tle innych tego typu powieści: zmęczony pracą, która stała się przyczyną rozpadu jego małżeństwa, ma w sobie sporo determinacji i instynkt, nie pozwalający mu zignorować kolejnych – bywa, że niewygodnych – tropów.
Chmielarz tworzy bohatera „z krwi i kości” – nieidealnego, zmagającego się z problemami, ale też niejednoznacznego. Są momenty, gdy Mortka porusza się na granicy prawa lub wręcz je łamie. Mamy jednak wrażenie (my – Czytelnicy), że działa zgodnie z własnym kodeksem, w poczuciu sprawiedliwości.
Autor nie wybiela polskich stróżów prawa – mówi wprost o rozpadających się związkach, przesadnym zaangażowaniu w pracę, kontaktach ze światem przestępczym, problemie przemocy domowej i alkoholizmie. Szowinistyczne teksty policjantów rażą, ale… „są prawdziwe”, podobnie jak namiar papierologii i naciski ze strony przełożonych.
Najmocniejszym punktem tej powieści jest właśnie jej „prawdopodobieństwo”. Ta historia mogła się wydarzyć, podobnie jak mógłby istnieć Mortka czy Kochan. To nie lada wyczyn, zważywszy na zawiłą intrygę, uniemożliwiającą odkrycie kto stoi za serią zbrodni (właściwie do ostatnich stron).
Mogłabym wyprodukować jeszcze co najmniej kilka akapitów na ten temat, ale tak naprawdę nie jestem w stanie oddać klimatu tej książki ani jej niezwykłej „mocy”. „Podpalacz” to jeden z najlepiej napisanych i najbardziej wciągających kryminałów, jakie czytałam w ostatnich latach.
Polecam bardzo!
Wydawca o książce:
Pierwsza część cyklu z komisarzem Jakubem Mortką.
W zimową noc w willi na warszawskim Ursynowie wybucha pożar, w którym ginie właściciel domu, biznesmen, a jego żona, celebrytka, zostaje ciężko poparzona. Przez chwilę wygląda to na nieszczęśliwy wypadek. Przez krótką chwilę.
Sprawę prowadzi komisarz Mortka, przenikliwy człowiek w prestiżowej komórce policji, która potrafi doszczętnie zrujnować życie osobiste. To z pozoru proste dochodzenie coraz bardziej się gmatwa i niepostrzeżenie zaczyna pogarszać i tak już trudne relacje komisarza z byłą żoną.
Czy Mortce uda się rozwiązać sprawę, zanim dojdzie do kolejnej tragedii? Jaki cel ma podpalacz? Dlaczego wybiera akurat te, a nie inne domy? A może zależy mu na konkretnej osobie, a pozostałe podpalenia mają tylko odwrócić uwagę? Czy aby wyegzekwować sprawiedliwość, komisarz naciągnie granice prawa?
Tytuł: Podpalacz
Autor: Wojciech Chmielarz
Wydawca: Wydawnictwo Marginesy
Rok wydania: 2018
Oprawa: miękka ze skrzydłami
Ilość stron: 366
ISBN: 978-83-65780-90-4