Tej książki nie było w moich czytelniczych planach na lipiec, ale jak powszechnie wiadomo plany są po to, aby je zmieniać, więc kierując się potrzebą odpoczynku, zaczęłam rozglądać się za czymś lekkim, łatwym i przyjemnym. Skusiła mnie, tonąca w zieleni, okładka „Leśniczówki Wszebory” Joanny Tekieli. Co z tego wodzenia na pokuszenie wynikło – o tym w dzisiejszym tekście.